piątek, 7 września 2012

# 17. `Are dreams come true?`

<UWAGA! MAM SPRAWĘ: WSZYSCY, KTÓRZY BĘDĄ ZAGLĄDAĆ TUTAJ PODCZAS ROKU SZKOLNEGO, PROSZENI SĄ O ZOSTAWIENIE KOMENTARZA POD TYM IMAGINE`EM. + proszę o przeczytanie pozostałych informacji na dole>


<włącz tę piosenkę. mimo, iż tekst nie do końca pasuje, nastrój jest odpowiedni>
 


Spacerowałam mokrymi parkowymi alejami w poszukiwaniu rozumu i wewnętrznej równowagi. Problemy i troski zbiegały się, i piętrzyły w mojej głowie, bezczelnie lgnąc w moje życie niczym pszczoły do miodu. Jednak rzeczywistość, w której grałam pierwszoplanową rolę wcale nie przypominała słodkiej codzienności. Nie tej usłanej pachnącymi, delikatnymi różami. Każdy nazwałby ją realizmem zwykłej, przeciętnej nastolatki. Moje zdanie było  całkowicie odmienne. Czułam się jak stara osoba, która przeżyła wszystko, co najgorsze. Z punktu widzenia przypadkowej postaci było pięknie: miałam obojga rodziców, starszego, całkiem miłego, służącego pomocą brata - Jamesa, prawdziwe przyjaciółki, tytuł dobrej uczennicy bez jakiejkolwiek rysy na honorze i błahe zmartwienia miłosne. A gdyby się dokładniej przyjrzeć wcale nie było tak kolorowo.. zacznijmy od rodziców. Na pierwszy rzut oka całkiem normalni: kochający, opiekuńczy.. Przy kimś obcym. W domu rozgrywało się istne pole bitewne : walka między mną, a mamą o wyimaginowane kłopoty, jakie ma ze mną. Czy dbanie o figurę, wahania nastroi i tzw. „fochy” to powód, by grozić mi psychologiem? Każdy wyśmiałby ją. Tu akurat zgadzam się z początkowym stwierdzeniem. Pod tym względem byłam normalna. Oprócz humorków, które posiadały konkretne źródło – on. Przyjaciel mojego starszego brata, mój były chłopak. Określmy to tak: „zawrócił mi w głowie, zabawił się mną i porzucił na rzecz własnego dobra”. Starałam się zapomnieć, zdmuchnąć wszystkie wspomnienia niczym niepotrzebny kurz. Ciężko po prostu wyrzucić z pamięci te najpiękniejsze chwile. Zwłaszcza, gdy wokół jest tematem numer jeden. Ale nie wracajmy już do tego, co było dwa lata temu. Inni pogodziliby się z tym.. no właśnie. A ja? A ja po prostu ubolewałam. On w tym czasie miał już kilka dziewczyn.. no właśnie. A ja? A ja po prostu byłam sama. Wszyscy pozbieraliby się i prowadzili poszukiwania miłości.. no właśnie. A ja? A ja po prostu zrezygnowałam z bolesnych doznań, cierpienia, rozczarowania. Wokół, w powietrzu unosił się zapach gorących i namiętnych uczuć. Mogłam tylko napawać się wzrokiem zakochanych. Nie chciałam nikogo szukać na siłę, bo co by to dało? Nie jestem człowiekiem, który potrafiłby wykorzystać kogoś, by poczuć się lepiej. Nie jestem tym typem, który zadaje ból. Nie jestem osobą, która potrzebuje współczucia. Polubiłam i zaczęłam preferować samotność. Gdy już dowiedziałam się, jak najbliżsi potrafią ranić, zamknęłam się w sobie. Niby mam prawdziwe przyjaciółki. Jednak nie o wszystkim mają pojęcie. Nie wiedzą, że gdy nikogo nie ma w pobliżu – płaczę, że gdy go widzę – serce staje się kruche, jakby od zadanego ciosu prosto w jego środek, że im zazdroszczę – tego, że mają obok kogoś. To prawdziwy skarb mieć kogoś tak blisko przy sobie. Dzielić z nim smutki i radości. Ronić łzy i pękać ze śmiechu. Móc się przytulić i zatapiać się w pełnym ciepła pocałunku. Po prostu czuć się niezwyciężonym, kochanym. Spędzać czas ze swoją drugą połówką.  
Przykucnęłam przy stawie, po którym pływały kaczki, rzucając im okruszki chleba. Deszczowe, siwe obłoki nade mną informowały o zmianie pogody, a raczej jej braku. Opady tego typu przypadły mi do gustu: mogę dowoli płakać.   Nikt nie zauważy. Spojrzałam na pobliskie drzewo. W oczy rzucił mi się wyryty napis, a może był to rysunek? Bez wahania wstałam i podeszłam, by obejrzeć arcydzieło. Gdy zbliżyłam się na odpowiednią odległość skamieniałam, a nogi przypominały watę. „[T.I.] + ZAYN = LOVE 4EVER”. Zapomniałam o tym. Wszystkie uczucia, cała przeszłość wróciła błyskawicznie niczym bumerang z potrojoną siłą. Rozejrzałam się dookoła. Nieświadoma tego, gdzie idę, mózg spłatał mi figle i przywiódł w to miejsce. Wyciągnęłam dłoń i delikatnie dotknęłam opuszkami palców wyryte równanie. Pojedyncza łza spłynęła po zaróżowionym policzku, zwołując oberwanie chmur. Z każdą sekundą ulewa nasilała się, a ja wpatrzona w dzieło sprzed kilku lat znieruchomiała stałam i porządkowałam wspomnienia, rozkazując im odejść w niepamięć. zniknąć w takim tempie, w jakim się pojawiły.

***

Przemarznięta i mokra do suchej nitki przekroczyłam próg domu, trzaskając drzwiami.   
-Jestem. I dla nikogo mnie nie ma. Jakby ktoś dzwonił, mówcie, że umarłam. – krzyknęłam ściągając buty pełne wody w korytarzu. Nie zwróciłam uwagi na kałuże, jakie tworzyły kapiące krople z włosów, ubrań, twarzy.  
-Boże drogi! Dziecko! Oszalałaś? Przecież się przeziębisz! – lamentowała rodzicielka wybiegająca z kuchni. Chciała pomóc mi ściągnąć mokre ubrania, przynieść ręcznik do włosów i przygotować kubek gorącego kakao, ale warknęłam groźnie krótkie „Zostaw mnie”, co przypuszczalnie zrozumiała jako groźbę. – Co Ci się stało?! Mamy gościa! Przebierz się i przyjdź na dół. – rozkazywała zbulwersowana moim zachowaniem.  
-Nie mam ochoty. Daj mi umrzeć w spokoju. – wycedziłam przez zęby, ściągając przemokniętą kurtkę i jakby nigdy nic zawiesiłam ją na wieszak.  
-Oj, młoda, młoda. Co Ty wyprawiasz? Aż tak Cię pogięło? – przemawiał z pretensjami James, wyłaniający się z innego pomieszczenia z miną typu „Pożal się nad nią, Boże”.   
-Możesz się odwalić w końcu? Mam Cię dosyć! – warknęłam, mierząc go wzrokiem przepełnionym nienawiścią.  
-Mówiłem, że zwariowała. – dodał w głąb pokoju, z którego przybył.  
-A chcesz pożałować tych słów, głupcze? – groziłam, włączając tryb na „seryjnego mordercę”.   
-Grzeczniej. Ktoś Cię przyszedł odwiedzić i nie oczekiwał z Twoich ust takich słów. – rzekł pouczająco, specyficznie, w denerwujący mnie sposób, poruszając brwią. Zerknęłam na męski płaszczyk wiszący obok mojej kapiącej, spoczywającej od kilku chwil odzieży. Spojrzałam na ukazującą się postać za jego plecami. Kruczoczarne, idealnie ułożone włosy, brązowe, czarujące tęczówki, nieśmiały, cudowny uśmiech.. Ze zdziwienia przetarłam oczy i lekko uchyliłam usta. to musiał być sen, jakieś złudzenie. Ale nie. On tam stał. -Boże, Zayn. – wymsknęło mi się cicho, a serce biło milion razy szybciej. – Cześć. – powiedziałam już głośniej i w mig pobiegłam na górę, by nie zrobić czegoś głupiego a`la wpaść mu w ramiona, albo popłakać się tu i teraz. Wołali mnie kilkakrotnie, lecz nie odpowiedziałam i zamknęłam się w pokoju. Osunęłam się na podłogę i zastanawiałam nad tym, co właśnie miało miejsce.

***

Przebrana w suche ubrania, siedziałam na posłanym łóżku i wlepiłam wzrok w fotografię, na której pozowałam uśmiechnięta i emanująca euforią z Zayn`em. Łza zakręciła mi się w oku i tworzyła swój własny tor na policzku, zakańczając trasę na zdjęciu.` Trafiła` w uśmiech Malik`a. Jej śladem podążyły następne. Do moich uszu dobiegło dwukrotne stukanie w drzwi i zanim się spostrzegłam, On znalazł się w moim pokoju. Szybko otarłam policzki i rzuciłam fotkę za siebie.  
-Cześć. Dlaczego uciekłaś? – zapytał, siadając obok, podczas gdy tętno zwiększyło obroty na maksymalne. Miałam wrażenie, że żyły, tętnice i pozostałe naczynia krwionośne popękają pod wpływem pompowanej krwi.  
-Nie uciekłam. – odparłam, pesząc się, gdy zobaczył obiekt mojego wzruszenia przed chwilą. Podniósł je i przyjrzał mu się. Kąciki jego ust lekko uniosły się ku górze.  
-Czasem chciałbym, żeby tamte chwile wróciły. – mówił, gładząc moją twarz na pogiętym papierze fotograficznym. Wpatrywałam się w niego z zainteresowaniem. –Nie chcesz mnie znać, prawda? – dodał, przebijając mnie na wzrok zmartwionymi tęczówkami. Nic nie odpowiedziałam. Nawet nie potrafiłam się poruszyć, przez moje ciało, które odmówiło posłuszeństwa. Gubiłam się w jego spojrzeniu. Sama nie wiedziałam, co o nim myśleć. Przyznam się: tęskniłam za nim. –Wtedy.. wtedy zrobiłem największy błąd mojego życia. Zostawiłem Cię. – wyznał, dotykając moich drżących dłoni.- Cały czas, gdy zamykam oczy, widzę Twoją twarz, uśmiech. Widzę nas. Tak cholernie żałuję, że wybrałem karierę. Już wtedy byłem na szczycie.. bo miałem Ciebie. A potem.. a potem nie miałem już nic. Spadłem na dno. Szukałem kogoś, kto wypełni mój świat. Ale taką osoba jesteś tylko Ty. Tylko Ty potrafisz upiększyć, ubarwić mój dzień. Nadać sens mojemu życiu. Bałem się tego spotkania całe dwa lata i wciąż się wahałem. Czy.. czy jest już za późno? – prowadził monolog z łzami zasłaniającymi wspaniałą, czekoladową barwę `narządu wzroku`. Moment milczałam. Tworzyłam w pustej głowie zdania, które miałam mu przekazać.  
-Wróciłeś.. czasem zastanawiałam się, czy kiedykolwiek mnie kochałeś. Czy byłam dla Ciebie przygodą na jakiś okres czasu, a potem już nikim. – rzekłam, opuszczając wzrok. Byłam rozdarta. Złapał mnie delikatnie za podbródek i uniósł go do góry.  
-Zawsze byłaś dla mnie najważniejsza. I zawsze będziesz. – powiedział ściszonym głosem. Chwilę potem już rozpływałam się pod wpływem jego gorących warg. Owszem, moje marzenie się ziściło. Wrócił. I kochał. Nie zastanawiałam się, co z nami będzie. Chciałam zatrzymać ten moment na jak najdłużej, by delektować się smakiem jego ust.  
-Uuups. Chyba przeszkadzam. – wtrącił James, który wpadł do pokoju. – Myślałem, że już go zabiłaś. – zażartował irytująco.  
-Przeszkadzasz. – stwierdziliśmy oboje i kontynuowaliśmy rozkoszną degustację po, jak dla mnie, zbyt długiej przerwie, by ją tak szybko zakończyć.





____

Po pierwsze, na „dzień dobry” chciałabym przeprosić za powtórzenia, które w powyższym imaginie są dość intensywne. Jak już wspominałam. Szkoła wyprała mi mózg do tego stopnia, że sama nie wiem, co piszę.

Po drugie: dziękuję za przekroczenie 6,000 odwiedzin. KO-CHAM- WAS! <3. Dziękuję, że tutaj wchodzicie, komentujecie, czytacie. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Nie zdajecie sobie sprawy z tego, jaką frajdę sprawia mi to, że doceniacie to, co lubię robić:)

Po trzecie: wkrótce w życie wchodzi zasada numer „1” z ogłoszeń. To tutaj z ok. dniowym wyprzedzeniem będą pojawiać się imagine. Dopiero później będą publikowane gdzieś indziej.

Po czwarte : WSZYSCY, KTÓRZY BĘDĄ ZAGLĄDAĆ TUTAJ PODCZAS ROKU SZKOLNEGO, PROSZENI SĄ O ZOSTAWIENIE KOMENTARZA POD TYM IMAGINE`EM. Mogę liczyć przynajmniej na 15 komentarzy? (czyli min.15 osób). Im szybciej pojawi się taka liczba, tym szybciej następny imagine. Wiem, że Was na to stać. Czytelniku, dodaj chociaż jeden komentarz na jakiś czas właśnie dziś, pod tym imagine`em :)

Po piąte: wyznaję nową zasadę : im więcej komentarzy, tym szybciej kolejne `dzieło`:) chciałabym zmotywować Was do pozostawiania opinii. To naprawdę pomaga w pisaniu. Tworzę to po kilka godzin. Wam czytanie zajmuje kilka minut, a komentarz kilkanaście sekund. Czy moglibyście to zrobić dla ulepszenia prac? Myślę, że fajnie byłoby, gdyby to się w jakiś sposób rozwijało i było coraz lepsze. :)

Udanego weekendu. Macie jakieś plany? :) . czekam na komentarze i przesyłam moc uścisków xx

11 komentarzy:

  1. Rzadko kiedy coś komentuje ale to jest wspaniałe *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny jest ten imagin i czekam niecierpliwie na Twój kolejny :)
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny w tym roku! :) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne! :D
    powtarzam się, wiem xd.
    ale ty masz talent *-*.
    codzienne wieczorem wchodzę i patrzę, czy jest coś nowego ;) i będę wchodzić <3
    czekam na kolejny imagin :)

    Magda :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo. Będę wchodzić. Nie przejmuj się powtórzeniami - od początku roku mózg zdołał mi się zlasować... tak ok. 500 razy? XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny i wcale nie sądzę żę cierpisz na brak weny wręcz przeciwnie uwielbiam twoje prace codziennie wchodze na twojego bloga mam go naet w zakładkach buziaki:**** Nina:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi sie podoba postaram sie komentować chociaż nie wiem co z tego wyjdzie xx

    OdpowiedzUsuń
  7. szkoła każdemu potrafi wyprać mózg.ale tobie napewno nie!!! i jak dla mnie wcale nie cierpisz na brak weny
    buziaki:*****

    OdpowiedzUsuń
  8. boskie arcydzieło:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny jest! kurczę, aż brak mi słów, żeby to opisać! O_o naprawdę możesz wykorzystać swój talent! :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Super. Czekam na kolejny <33

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurde mac, super jest! Lol wogole gdyby nie to one direction nie poznalabym tyyle utalentowanych dziewczyn... :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie komentarza. Brak weryfikacji obrazkowej. Komentować może każdy (obejmuje to anonimowych użytkowników). Dziękuję :) x