-Louis! Jestem! –krzyknęłam, przekraczając próg apartamentu. Popchnęłam nogą drzwi w celu ich zamknięcia. Rzuciłam torbę w kąt i oczekiwałam chociażby miłego przywitania przez swojego chłopaka po ciężkim dniu na uczelni. Odpowiedziała mi głucha cisza. Miał dzisiaj mieć wolne, ale pewnie coś mu wypadło.. zresztą godzina dwudziesta, piątkowy wieczór. Jaki młody mężczyzna siedziałby w domu? Nie miałam do niego pretensji. W jego `pracy` też wcale nie jest lekko, więc musi jakoś się rozerwać. Zwłaszcza, że teraz całe tygodnie spędzał w studiu nagraniowym. Ściągnęłam skórzaną, czarną kurtkę i zawiesiłam ją na przeznaczonym do tego miejscu. Weszłam do salonu, zaświecając światło. Sięgnęłam po leżącego na stole krakersa. Nagle do moich uszu dobiegł huk i zapadła ciemność. Ugryzłam przekąskę i zastanawiałam się, gdzie znajdę latarkę. Faktycznie, do szczęścia brakowało, żeby korki wyskoczyły. Cudowny wieczór w ciemnościach czas rozpocząć? Bogu niech będą dzięki, że ustawienie mebli znałam na pamięć, co pomogło mi zapobiec bolesnemu upadkowi czy poobijaniu się o ostre kanty. Zza wrót prowadzącymi do holu widoczne było nieznane źródło światła. Podeszłam pewniejsza swoich ruchów, uchylając je. Moim oczom ukazała się szeroka, niekończąca się ścieżka usłana różowymi i herbacianymi różami. Po jej brzegach radośnie lśniły, ustawione w równych odległościach różnego koloru świeczuszki, a w miejscu, gdzie się zaczynała leżała zgięta na pół kolorowa karteczka o treści „Podążaj głosem serca. Szukaj wskazówek. ~ L.” Wtem rozległ się cover mojej ulubionej piosenki. Właściwie naszej, gdyż przy niej się poznaliśmy. < Bruno Mars – Just The Way You Are – klik >. Podążałam w rytm różanym szlakiem, rozglądając się za kolejnymi wiadomościami pełna podziwu dla tego, co przygotował Lou. Zauważyłam czerwoną, samoprzylepną karteczkę wiszącą na ścianie. Kształtnym, wyraźnym pismem napisano „Kocham Cię, mój zmęczony Aniołeczku. ♥”. Ciekawe skąd wiedział, jak się czuję. Chociaż nie trzeba być geniuszem, żeby się domyśleć co robią z człowiekiem na uniwersytetach. Po kilku metrach następna „You`re amazing. Just the way you are! Xoxo”. Doszłam do schodów, gdzie droga się nie kończyła, a co kawałek na poręczy czekała `wskazówka`. „Nie denerwuj się. Już blisko!”, „Zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo Cię kocham?”, „Nigdy nie powiem Ci jak bardzo”, „To niemożliwe, bo…”. Przyznam, że w tym momencie trochę się przestraszyłam, a rozradowane serce zaczęło z niepewności bić szybciej. „Bo mojego uczucia do Ciebie…”, „…nie…”, „… da się opisać słowami! ;*”, „Uwielbiam Twój uśmiech.”, „Szukaj dalej. Xx”. W końcu doszłam na górę i wszystkie karteczki znajdowały się w moich dłoniach. Na ścianach zawiesił dziesiątki pięknych papierowych serduszek. Zatrzymałam się przed łazienką, gdyż przed drzwiami ścieżka zakończyła się. Otworzyłam je i stanęłam jak wryta. Widok był cudowny… po całej łazience : na podłodze, szafkach, wannie, umywalce, wszędzie porozrzucał płatki kwiatów. Do tego porozstawiał chyba z setki różnobarwnych zapachowych świeczek. Podeszłam do wanny wypełnionej po brzegi gorącą wodą i pianą. Poczułam silne ramiona, przytulające mnie od tyłu i ciepły oddech na szyi.
-Witam, kochanie. – wyszeptał do ucha, lekko je przygryzając. – Miałaś bardzo ciężki dzień? – zapytał, obracając mnie w swoją stronę.
-Baardzo. – powiedziałam, gładząc jego tors przez podkoszulek.
-Kąpiel czeka, księżniczko. – stwierdził romantycznym tonem, składając na ustach delikatny pocałunek. – Pomóc Ci? – dodał, unosząc w górę moją bluzkę.
-Będzie ciężko, ale sobie poradzę. – zbywałam go. Oczekiwałam maksymalnych starań. Doskonale wiedziałam, co sobie zaplanował. Postanowiłam trochę potrzymać go w napięciu. Chciałam trochę go wykorzystać. Prawie niedostrzegalnie posmutniał.
-Będę czekał. – rzekł zachęcająco, musnął wyzywająco wargi i wycofywał się, pozostawiając mnie samą w tym raju. Nie zastanawiając się długo zrzuciłam z siebie ubrania i zaczęłam się relaksować kąpielą.
***
Na suche ciało założyłam koronkową bieliznę i przydługą koszulę Lou, którą aktualnie miałam pod ręką. Poczułam na udach delikatne, zmysłowe koniuszki palców, doprowadzające mnie do szaleństwa. Wędrowały ku górze. Chwyciłam jego dłonie i je splotłam. Gorące wargi składały liczne pocałunki na ramionach. Rozkoszowałam się każdym dotykiem jego warg. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialny, zmysłowo patrząc w moje oczy. Panował tam taki sam nastrój, jak w poprzednich pomieszczeniach. Dominował romantyzm. Położył mnie taktownie na łożu. Nie byłam w stanie dłużej mu się opierać. Odpiął pierwszy z guziczków koszuli. Czule pieścił mój dekolt, obojczyki, gardło, w końcu zarysy moich warg, wprawiając w upojenie. Gładziłam jego policzki, przyciągnęłam do siebie i głęboko zatopiłam się w pocałunku, do głębi smakując intymny czar chwili. Początkowo ekscytujący i zmysłowy zamienił się w namiętny i upojny. Nasze języki tańczyły ze sobą, toczyły bitwy, stapialiśmy się w jedność.Jego wrażliwa dłoń błądziła po nieodpornych na pieszczoty udach i pośladkach. Jeździłam w wyczuciem po wyrzeźbionej klacie. Podnosiłam koszulkę, by wkrótce się jej pozbyć. Podczas gdy on usilnie męczył się z odpięciem pozostałych `zapięć`, zabrałam się za wyelminowanie jego paska u spodni, po czym również ściągnęłam je z drobną pomocą. Gdy chciałam przejąć inicjatywę, zaprzeczył z argumentem : „Dziś to ja zajmuję się Tobą.”. Niemal zerwał ze mnie stanik. Nie szczędził pieszczot moim piersiom delikatnie je kąsając, dotykając, całując. Drażnił i nieśpiesznie obwodził koniuszkiem języka brodawki, które wkrótce twardniały, a ich obwódki przybrały ciemniejszą barwę. Wezbrane aureole ekscytowały się, zapowiadając nadchodzącą rozkosz, która nastąpiła, gdy dotknął brodawek w samym ich środku. Pobudzony system nerwowy wyzwalał falę ciepła i przyjemności, przenikającą moje ciało. Namiętne pocałunki, liźnięcia, rytmiczne drażnienie językiem sutków unosiło mnie na szczyt rozkoszy, uwalniając ciche pojękiwania. Obdarzał pieszczotami obie piersi, przenosząc się z jednej do drugiej i szeptał czułe słówka. Przeciągał powoli końcem języka po delikatnej skórze wewnętrznej strony ramion i pach, nie przestając głaskać moich wrażliwych, najsilniej reagujących stref erogennych (czyt.piersi). łagodna wypukłość brzucha powitała z radością czułe pocałunki i usta, zsuwające się stopniowo w dół ciała. Obsypał tę miękką powierzchnię deszczem całusów. Pozwalał zacieśniać kręgi wokół pępka, ogrzewał skórę ciepłem własnego oddechu. Z każdą sekundą nasz związek wzbogacał się o pierwiastek ciepła i erotyczną żywotność. Przesuwał się wolno ku dołowi, w kierunku łechtaczki. Traktował ją jak poprzednie części rozpalonego ciała, zachowując jeszcze więcej zmysłowości. Nie skupiał jednak całej uwagi na niej. Regularnie obdarzał przeciągłym i miłosnym dotykiem inne zakątki, zwłaszcza niezbyt odległe. Fala podniecenia ogarnęła całe moje ciało. Nie wiedziałam, jak długo jeszcze wytrzymam, więc teraz ja górowałam. Rozpoczęłam od ust. Nieśpiesznie okrywałam jego ciało pocałunkami, schodząc coraz niżej. Lizanie, kąsanie .. także nie szczędziłam pieszczot. Grałam tak samo, jak on. Zerwałam z niego bokserki. W celu usatysfakcjonowania podziwiałam jego przyrodzenie. Ujęłam jego `przyjaciela` w dłonie. Pocierałam i głaskałam go. Ciche pojękiwania zachęcały mnie do pracy. Złożyłam kilka pocałunków i wzięłam go do ust, czuląc językiem. Rozpoczęłam powoli zgłębiać całą jego długość. Systematyczne i przemyślane ruchy zmieniły się w pełne dzikości. Wykrzykiwał, bym przestała. Trudem opanowałam się i pozwoliłam na dążenie do finału. Rozchylił nogi i nieodrywając się od moich ust, aluzyjnie we mnie wchodząc. Nieśpiesznie wkładał go i prawie wyciągał, pozwalając się delektować stapianiem w jedność. Dając się ponieść chwili, ruchy stawały się szybsze i przynoszące więcej bólu.. przyjemnego bólu. Sekundy dzieliły nas od złączenia naszych płynów. Doszedł, a ułamki sekund po nim ja. Zmęczeni, lecz usatysfakcjonowani szczerze się do siebie uśmiechaliśmy. Wyszedł ze mną i przyniósł koc. Położył się obok mnie i okrył nas, dyszących z rozkoszy. Objął mnie ramieniem, a ja ułożyłam głowę na jego torsie. Leżeliśmy w milczeniu, uspokajając oddechy.
-Wiesz, że to będziesz musiał posprzątać? Sam! – przerwałam trwającą ciszę w romantycznej atmosferze. Poczułam na sobie zawiedzione spojrzenie.
-Ale jak to? – zapytał, podnosząc mój podbródek i muskając moje wargi. – Może jest sposób, by Cię przekonać? – cwaniacko się uśmiechnął.
Teatralnie się zamyśliłam, robiąc zabawną minę.
-Owszem, naturalny. – rzekłam, wybuchając śmiechem.
____
Męczyłam się nad tym imaginem 2 dni. poprosiła o +18 jedna dziewczyna z tt [jest on również na blogu imagin1d.blogspot.com, też na prośby.] . a więc dedykacja dla Anny :)
proszę nie żywić do mnie urazy z tego powodu . jeżeli Wam to nie odpowiada, proszę napisać otwarcie! także jest to mój pierwszy taki imagine i raczej perfekcyjnie nie wyszedł, ale mniejsza..
kilka informacji :
1. chciałam zawiesić bloga, jednak postanowiłam, że nadal będzie funkcjonował. jak się domyślacie, powód : szkoła. idę właśnie do III gimnazjum i wiecie : egzaminy, bierzmowanie itd. postaram się, by jednak imaginy pojawiały się dość często. mam nadzieję, że zrozumiecie.
2. początek roku szkolnego to również czas większej ilości `obowiązków` dla Was . proszę, by każdy, kto będzie tutaj cały czas wchodził, dodał komentarz! chcę wiedzieć, dla ilu czytelników mam tworzyć, bo gdy będzie Was mało, to .. sama nie wiem. będzie kiepsko.
3. zbieram dedykacje do imaginów . następny będzie Niall, Harry, Niall, Liam . [dalej nie wiem]. ktoś chciałby ?
chyba na tyle .. spędzonego w milej atmosferze ostatniego wieczoru wolności :))
xoxo.
genialny :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny już nie moge się doczekać ciągu dalszego z Liamem I Niallem uwielbiam twój blog twoje prace mają w sobie jakąś taką magie:) Nina:) Ps. Jak byś chciała możesz mi coś zadedykować będę zachwycona np. mojego ukochanego Niallera:D Buziaki:****
OdpowiedzUsuńZwykle omijam takie imaginy szeeerokim łukiem. Niektóre są po prostu zbyt dosłowne, brzydkie, niesmaczne...(aha). Wiem jednak, że masz talent do pisania, więc kiedy zobaczyłam, że będzie to 18+ postanowiłam zaryzykować. Nie zawiodłam się na tobie. Uważam, że świetnie sobie z nim poradziłaś i mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że zmieniłaś moje zdanie o imaginach tego typu.
OdpowiedzUsuńzwiastun-raju.blogspot.com
mi tam obojętnie co piszesz bo jaki mi nie pasi to nie czytam i już XD a! ten Liam to będzie kontynuowany?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ja XD
No więc tak: dopiero zaczęłam czytać twoje imaginy i przeczytałam wszystkie na raz już wiem że był to błąd przy tak wspaniałych opisach imaginach nie sposób zostać obojętnym na uczucia które nam przekazujesz. Naprawdę masz dar opowiadania proszę pisz dalej trzymam za ciebie kciuki powodzenia Annie
OdpowiedzUsuńPS kiedy kolejna częć imaginu o Liamie ?
jak dla mnie imagin świetny choć nie przepadam za +18 to ten naprawde mi się podoba :****
OdpowiedzUsuńbardzo bardzo prosze o imagin z Zayn'em
świetny :) a to zdjęcie Lou bez koszulki ... *-* *dead* <3. ;D
OdpowiedzUsuńrozumiem cie bo też ide do 3gim. ;d mam nadzieje, że bd nadal dodawała imaginy, bo piszesz świetnie :)
jakbyś mogła to imagin z Harrym z dedykacją dla mnie ;D
Magda :D