<włącz tę piosenkę, najlepiej cicho>
But I Cant Seem To Take My Eyes Off Ya
Gotta Let You Know That Im Meant to Ya
-Ej, stary. – zaczepiłem Liama po wyjściu ze samolotu. – Możesz na chwilę? – spytałem, a gdy ten przytaknął zaciągnąłem go w kąt lotniska, gdzie mogliśmy pogadać na spokojnie. – Mam sprawę. – zacząłem nie do końca wiedząc, jak zacząć mu się wyżalać, a raczej poradzić czy wypytać.
-No dawaj. – ponaglił, widząc moją rozterkę.
-No bo ten.. – zaciąłem się, układając monolog w mojej głowie. – Chodzi o [T.I.]. Dan Ci coś może mówiła, czy ona.. no ten.. czy ja coś źle zrobiłem? – mówiłem, gestykulując rękoma, by uporządkować swoją wypowiedź, aczkolwiek niewiele to dało.
-Nie rozmawiałem z nią ostatnio. – stwierdził smutno. Spojrzałem w jego stronę podejrzliwie. Był smutny, zawiedzony? Wiem jedno: nie wyglądał zbyt ciekawie.
-Pokłóciliście się? – wypytywałem, by się otworzył. Wielokrotnie mi pomagał, więc moje sprawy mogły poczekać z moment, może dwa.
-No właśnie nie. Nie odbiera telefonów, a jeżeli już, to tłumaczy po kilku minutach, że musi kończyć, bo jest zajęta. Nie rozumiem.. – załamał się. Totalnie. Naprawdę. Spuszczona głowa, dłonie ułożone wzdłuż sylwetki, zaciśnięte usta.. po tym można poznać, że jest bezradny i nie wie, co począć. Co prawda nie zawsze zdarza mi się go wspierać, czy coś w tym stylu, ale jeżeli już, to wiem, kiedy jest coś nie tak. I właśnie było coś nie tak. Bardzo.
-Tak. [T.I.] też. Dlatego chciałem Ci się zapytać.. – powiedziałem, chcąc go uspokoić, że z takim problemem nie jest sam. W sumie to nic nie dało. Stał jak posąg i zapewne rozmyślał, zapominając gdzie i z kim się znajduje. – Chcieliśmy dziewczyny tancerki, to mamy. – dodałem w celu rozluźnienia atmosfery. W końcu podniósł wzrok na wysokość moich tęczówek i podejrzliwie się w nie wpatrywał. Ta sytuacja przyprawiła mnie o dreszcz, a najgorsze scenariusze zaczęły się piętrzyć, przedstawiając scenki, jak.. jak [T.I.] i Dan.. no.. –Głupi jesteś, czy udajesz? – warknąłem na niego. – Przecież one nie są takie. Nic takiego nigdy nie zrobiłyby. Rozumiesz? Nigdy! – prawie krzyczałem, wyraźnie akcentując ostatnie słowo.
-Masz rację. Przepraszam. Już wariuję. – tłumaczył się, odchodząc od tego zacisznego miejsca.
-Widzę. – rzuciłem, idąc za nim.
-Będzie, to znaczy czeka na Ciebie? – zapytał. Teraz to ja straciłem tak zwane „chęci do życia”.
-Nie. – burknąłem, podejmując skuteczne próby zatrzymania łez, które nieznośnie pojawiły się pod powiekami.
-No weź się nie rozklejaj. – rzekł oschle, klepiąc mnie po ramieniu. Wkrótce dołączyliśmy do reszty i sztucznie szczerzyliśmy się w stronę fanek i natrętnych paparazzi.
***
Or Am I Really Feeling Her
Have You Ever Been In A Situation Like This
Or Am I The Only One?
-Jesteś w domu? – usłyszałem przez słuchawkę niepogodny głos przyjaciela.
-Jasne. – powiedziałem, również nie wykazując większego entuzjazmu z oczywistych powodów.
-Jest [T.I.]? – pytał wciąż.
-Nie ma. – odpowiedziałem mu, zaciskając pięści i opierając się nimi o ścianę.
-Mogę wpaść?
-Jasne. – powtórzyłem, nie mając ochoty na bujniejsze wysławianie się.
-Będę za 15 minut. – stwierdził, po czym rozłączył się. Potrzebowałem towarzystwa. Kogoś z podobną troską, zmartwieniem. Jej nie było. Wywnioskowałem, że Dan również. Jeżeli wsparcie, to tylko od niego. Miałem nadzieję, że ten miesiąc bez swojej bliskości pogrążył nas obojga w tęsknocie. Widocznie myliłem się. Czy rzeczywiście wszystkiemu winna była kariera? Ta sprawa podlegała głębszej dyskusji, którą miałem chęć przeprowadzić tylko i wyłącznie z Payne`em.
***
~ As long as you love me
As long as you love me
As long as you love me
We're under pressure,
Seven billion people in the world trying to fit in
Keep it together,
Smile on your face even though your heart is frowning
But hey now, you know, girl,
We both know it's a cruel world
But I will take my chances
As long as you love me
We could be starving,
we could be homeless,
we could be broke~
-Ej, Niall. To chyba Twój, bo Bieber leci. – krzyknął Liam z kuchni. Pobiegłem do niego. Faktycznie, dzwonił mój telefon, który pozostawiłem na stole. Nieopodal leżała komórka kumpla, na pozór taka sama. Jednak głównymi wyróżnikami były dzwonek i tapeta. Od razu sięgnąłem po ten prawidłowy z nadzieją, że to Ona. Jakże momentalnie moja twarz zdradziła rozczarowanie, które władało mną od środka, gdy na wyświetlaczu ukazywał się kontakt pod nazwą „Zayn.”
-No co? – rzuciłem na powitanie Malikowi.
-Jest u Ciebie Daddy? –dopytywał się. Obróciłem się, by sprawdzić, czy jest.
-No. A co?
-Szykujcie się. Za dziesięć minut jesteśmy pod domem i macie wychodzić. – rozkazał poważnym tonem.
-Ale..
-Słuchaj starszego. I bez ale. – groził, po czym zakończył połączenie nie słuchając moich argumentów.
-Co chciała? – zapytał, oblizując palce od bitej śmietany.
-Chyba chciał. Chce, żebyśmy z nimi gdzieś szli. Nawet nie chcieli słuchać odmowy. – przemawiałem głosem pełnym żalu.
-Myślałem, że ten kawałek masz na [T.I.]. – rzekł obojętnie, wzruszając ramionami. Przewróciłem teatralnie oczyma.
-Czepiasz się. – dodałem, opuszczając pomieszczenie, uprzednio zabierając z szafki półmisek wieczornego „podwieczorka”.
***
Siedziałem półleżąco na tylnym siedzeniu od okna, obserwując mijane obiekty. Panorama Londynu wieczorem była dziś całkowicie mi obojętna. Latarnie oświecające mrok, światła zapalone w oknach, pojedyncze sylwetki ludzi śpieszące się w nieznanym mi kierunku. To wszystko mało mnie interesowało. Codzienność. Ponura codzienność.
-Będą dziewczyny? – przerwał ciszę między nami Li.
-To męski wieczór. Balujemy chłopcy! – darł się pełen pozytywnej energii Lou. Teraz to jeszcze bardziej osunąłem się i zamknąłem oczy, modląc się, by ten wieczór minął szybko.
***
Nareszcie dojechaliśmy.
-Tu mamy świętować? – kpiłem, wskazując na jakiś lokal przypominający jakąś restaurację, czy kamienicę, niż klub, w którym miałem podobno się rozerwać.
-A czego chciałeś? Właź i nie marudź. My zaraz wrócimy. Zapomnieliśmy czegoś z samochodu. – tłumaczył Harry, szarpiąc chłopaków w stronę niedaleko zaparkowanego pojazdu.
-W trzech? – niedowierzał ironicznie Payne. Obdarzyliśmy się głupkowatymi spojrzeniami i ruszyliśmy do budynku. Pokonaliśmy cztery schodki, nacisnąłem klamkę i popchnąłem drzwi. Jedyne, co dostrzegłem, to ciemność. Mrok w knajpce, która miała tętnić życiem? Liam szukał opuszkami palców po lewej stronie włącznika światła, czy czegoś w tym rodzaju. Odwróciłem się, by znaleźć chłopaków. Zniknęli. Nie było ich.
-To jakiś żart. – oburzyłem się, wchodząc w głąb pomieszczenia. < teraz włącz tę piosenkę , też niezbyt głośno>Nagle zrobiło się jasno i przed oczami ujrzałem wiele znajomych twarzy.
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO CHŁOPAKI! – wykrzyknęli chórem. No tak! Zapomniałem o swoich własnych urodzinach. Trzynasty września. A Li miał kilkanaście wcześniej. W związku z tym, że byliśmy w trasie, nie obchodził ich w gronie znajomych. Dwa w jednym. To było wspaniałe! Moim oczom ukazali się zaprzyjaźnieni ludzie z prezentami, kwiatami i dwoma dużymi tortami na rękach. Było ich niewielu. Na pierwszy rzut oka może dwudziestu, maksymalnie trzydziestu. Mimowolnie uśmiechnąłem się i wyzwalając się z objęcia drugiego solenizanta, podbiegłem do wszystkich, ściskając ich, i obdarowując symbolicznymi całusami w policzki. gdy już przyjąłem życzenia urodzinowe i podziękowałem za nie oraz przybycie, rozglądałem się w poszukiwaniu naszych dziewczyn. Posłałem pytający wzrok Liam`owi, a ten odwzajemnił go. Nie widział ich.
Katy Perry's on replay,
She's on replay,
DJ got the floor to shake
The floor to shake
People going all the way
Yeah, all the way
I'm still wide awake
I wanna stay up all night
And jump around until we see the sun
I wanna stay up all night
And find a girl and tell her she's the one
Hold on to the feeling
And don't let it go
'Cause we got the flow now
Get out of control
I wanna stay up all night
And do it all with you
Grała wesoła muzyka, tańczyliśmy, bawiliśmy się. Nie zapomniałem o Niej, ale nie chciałem wprawiać przykrości gościom. Udawałem, że wszystko jest dobrze, ale nie było. Smuciło mnie, że nie zaszczyciła tego przyjęcia swoją obecnością.
Nieoczekiwanie zgasły światła. Dwa reflektory padły na scenę. Stała tam. Zaniemówiłem na jej widok. Zgrabna, piękna sylwetka przywdziana w opinającą zieloną sukienkę, która uwydatniała dekolt i nieprzeciętne nogi, aczkolwiek kreacja nie była zbyt wyniosła - idealna. Lekko podkręcone, brązowe włosy delikatnie przywdziewały jej ramiona, odsłaniając piękny wisiorek z literką „N”, który otrzymała na naszą rocznicę. Obok stała Danielle również w estetycznej kreacji.
-Bardzo chciałybyśmy podziękować wszystkim za przybycie. W związku z tym, iż chłopcy byli w trasie, kiedy wypadały ich urodziny.. właściwie wypadły urodziny Liama, natomiast Niall ma właśnie dziś. – zaczęła Dan.
-Zaplanowałyśmy podwójne przyjęcie. Życzymy miłej zabawy, jednak teraz prosimy chłopców o ich powinność, czyli.. – kontynuowała [T.I.] – tort! – dołączyła przyjaciółka. Zanim zajęliśmy się owym ciastem, podbiegłem do [T.I. w skrócie], ściągnąłem ją ze sceny i przytuliłem z całych sił, kolejno namiętnie wpijając się w jej usta.
-Przepraszam za ostatnie. Miała być niespodzianka, a gdybym komunikowała się z Tobą, wyczułbyś, co się święci. – mówiła, niepewnie czekając na to, co chciałem powiedzieć.
-Nie rób tego więcej. Bałem się, że coś zrobiłem nie tak. – rzekłem z lekkimi wyrzutami, splatając nasze palce.
-Nie podoba Ci się? – spytała z teatralną miną, która miała wyrażać prawdopodobnie zawód.
-Ty owszem. – specyficznie poruszyłem brwią, co ja rozbawiło. – Nawet nie żartuj. Lepszych urodzin nawet sobie nie wymarzyłem! – stwierdziłem z entuzjazmem, starając nacieszyć się bliskością ukochanej, mimo, iż bardzo ciekawiły mnie dalsze wydarzenia i… smak tortu! Zabawa trwała w najlepsze. Dokładnie : UP ALL NIGHT!
_____
hej :) mamy już 20-sty imagine, prawie 8,000 wyświetleń i 5 obserwatorów! wow ! jestem zaskoczona. DZIĘKUJĘ po raz setny :D
imagine wyszedł, jaki wyszedł. polega Waszej ocenie. piosenki nieidealnie dopasowane, aczkolwiek oddają pozytywne nastroje.
właśnie skończyłam to pisać przed chwilą. niechętnie chciałam to dodać, lecz obiecałam, że coś takiego się pojawi.
wczoraj TOT nie dałam rady ;/ teraz również pędzę uczyć się. historia i 130 słówek z angielskiego czeka niecierpliwie. do tego niezliczone zdania domowe... dawka kofeiny i może nie usnę :D
życie gimnazjalisty nie jest usłane różami. niestety. obiecuję, iż dołożę wszelkich starań, by II część TOT pojawiła się jutro . w weekend postaram się zmienić wystrój bloga. ale o tym jeszcze napiszę.
tak więc trzymajcie jutro za mnie kciuki, żebym nie musiała potem marnować czasu na poprawy!
p.s. zadania w urodziny Niall`a wykonane? :)
Mam na sobie zielone spodnie, napisy i flagę na nadgarstku i znalazłam czterolistną koniczynkę (padało, a ja szukałam! :)) . a Wy jakieś sukcesy dot. zadań odnieśliście? :)
HAPPY B-DAY NIALL <3.
imagin jest genialny trzyma w napięciu już niemoge się doczekać TOT a tobie rzycze powodzenia w szkole:)))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ;) napewno się przyda! ;*
UsuńTak samo jak poprzednie
OdpowiedzUsuńjest świetny ! :*
Czekam na więcej !
suuper <3
OdpowiedzUsuńMagda :D
Super jest :)
OdpowiedzUsuńNauczyciele się wczoraj na mnie dziwnie patrzyli ale jakoś dałam radę :)
W sumie nie było trudno śmiać się ze wszystkiego bo ja zawsze śmieję się ze wszystkiego :)
Bardzo fajny ;) Już się bałam, że coś przeskrobałam i Niall mi nie wybaczy, ale skończyło się szczęśliwie, więc... No śliczny jest, piękny ;)
OdpowiedzUsuńzwiastun-raju.blogspot.com