czwartek, 9 sierpnia 2012

# 1. `Bukiet róż`.

<piosenka>


Zapach świeżo skoszonej trawy, gdy muśnie ją delikatny, ciepły deszcz, zdecydowanie należy do moich ulubionych aromatów na wsi. Stosując słowa `aromat` nie mam wcale na myśli odoru odchodów trzody chlewnej czy bydła, lecz pięknych woni. Czyż nie pięknie pachnie łąka polnych kwiatów, kąpiąca się w promieniach słonecznych? Jednakże preferuję trawę. Nie cudowne kwiaty, nie zniewalające, kwitnące lipy, nie soczyste owoce zawieszone na drzewach, a ją. Jest skoszona i skazana na uschnięcie. Nagle po raz ostatni tchnie w nią nadzieję najpiękniejsza, odwieczna kołysanka świata. Da wiarę, która wkrótce wygaśnie z żywotnością i wyjątkowym kolorem. Stanie się kruchym, wyschniętym, zapomnianym chwastem, który zamieni się w jakiś proch czy pył. A jednak nieświadomie uszczęśliwia mnie, dzieląc się sposobem, w jaki pachnie. Dzięki niej, w moim azylu, nazywanym wsią, dostaję olśnienia, w jaki sposób uniknąć losu murawy. Jak nie pozwolić się zniszczyć i rozwijać. Jak dać komuś szczęście, nie koniecznie podczas konania i ostatnich chwil w swojej postaci, gdy dostaniemy nadzieję, która wkrótce skona. Z dala od zgiełku i zanieczyszczeń, ładuje swoje baterie, by wytrzymały kolejny okres w urządzeniu, zwanym moim życiem.


***




Promienie pięknego, płonącego szczęściem Słońca ogrzewają moje ciało, na które włożyłam lekką, zwiewną sukienkę w kwiatowe wzory, sięgającą przed kolana. Spacerowałam wąską, polną dróżką między polami, na których dojrzewało zboże. Nie chodziłam bez celu. Tym celem była malutka polana, położona przed lasem, której uroku dodawał mały stawek, a obok niego ławeczka. Niegdyś ową ławeczkę zrobił dla mnie mój dziadek, bym mogła delektować się tym zaczarowanym miejscem. Przybyłam. Polanka trochę zmieniła się od mojej ostatniej wizyty. Zerwałam jeden z kwiatków, które teraz tworzyły tutaj łąkę, wpięłam go we włosy i usiadłam na seledynowym siedzeniu. Nie przeszkadzało mi to, że porósł ją mech i oplątały pnące się chwasty. Wręcz wyglądała jeszcze bardziej uroczo. Uśmiechnęłam się sama do siebie, założyłam nogę na nogę, oparłam się i przyglądałam żarzącej się kuli, chylącej się ku zachodowi. Subtelny wiatr zaczął targać moje rozpuszczone włosy, w odcieniu orzechowego cappuccino, które ułożyły się w fale. Brązowe tęczówki zaczęły śledzić lot białego motyla, który zakończył swój lot na miejscu obok mnie.
-Dziwny jest sens Twojego życia, wiesz? – szepnęłam do niego, by go nie spłoszyć. Zaczęły się rozmyślania na temat motylego życia. Gąsienica – poczwarka – motyl. Mimo tych trzech stanów rozwojowych, jego życie jest krótkie. Jednakże czy ma sens? Jakiś musi mieć, ponieważ nic nie dzieje się bez celu. A ten ma w sobie mądrość. Przemyślenia zmieniły trasę i brnęły w stronę mojego życia. Czy moje życie ma sens? To podlegało dłuższej dyskusji. Przecież „sens życia polega na tym, aby cieszyć się z niego i czynić go piękniejszym dla każdej ludzkiej istoty”. Więc „jedynie miłość nadaje sens życiu. Dlatego im bardziej będziemy zdolni do miłości i dawania siebie innym, tym bardziej sensowne będzie nasze życie.” Skąd u mnie taka filozofia? Czasem łatwiej jest żyć według słów innych. Ale te słowa są prawdą. Aczkolwiek co z mojej miłości, jeżeli została ona `zraniona` i w pewnym sensie odrzucona? Ja kochałam i kocham nadal. Nadal chciałabym tworzyć szczęśliwy związek, ale jak tworzyć go z kimś, kto nie chce dorosnąć i ucieka od odpowiedzialności? Zostałam z tym wszystkim sama.. wsłuchiwałam się w śpiew skowronka i starałam się zrelaksować, zapominając o problemach. Chciałam od nich uciec chodź na chwilę. Pozwoliłam na dotyk promieni słonecznych na moich mokrych od łez policzkach. Wsłuchałam się w koncert pasikonika ulokowanego na jednej z roślin wijących się przede mną. Poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Przeszły mnie dreszcze i otworzyłam dotąd zamknięte powieki. Moim oczom ukazał się bukiet czerwonych róż. Odwróciłam się i ujrzałam Louisa.
-Skąd Ty tu…? – zapytałam wpatrując się w jego zdenerwowanie.
-Cii.. ja chciałem... Proszę, wysłuchaj mnie. – przerwał mi, łapiąc mnie za rękę. Nie zważając na to, jak mnie zranił, postanowiłam być wspaniałomyślna i go wysłuchać. Ciekawiło mnie to, co miał mi do powiedzenia. Przesunęłam się na ławce i wskazałam na miejsce obok mnie. Dostrzegłam delikatne podniesienie się jego kącików ust. Zdziwił mnie jego ubiór. Niemal zawsze ubrany był w koszulkę w paski i kolorowe spodnie, a dziś biały podkoszulek i granatowe dresy. Najbardziej dostrzegalne jednak były jego wory pod oczami. Ogólnie wyglądał na zamartwionego i zmęczonego. Wpatrywałam się w niego, czekając na to, że coś powie, a on wbił wzrok w porośnięte mchem deski i milczał. Wręczył mi bukiet ze słowami `przepraszam`. Niepewnie go wzięłam i zaciągnęłam się zapachem róż. Spojrzał na mnie i wziął głęboki wdech. Domyśliłam się, że chce mówić, więc położyłam rośliny na kolanach i wpatrywałam się w jego błękitne tęczówki.



-Zachowałem się nieodpowiedzialnie. – zaczął.
-Bardzo. – wtrąciłam.
-[T.I.] wiem, że jestem totalnym kretynem i zerem, ale.. proszę daj mi jeszcze jedną szansę. Wiem, że moja reakcja na nowinę, którą mi przekazałaś była totalnie głupia i że to nie tak miało być. Po prostu zaskoczyłaś mnie tym. A ja w pierwszej chwili przestraszyłem się jak jakiś dzieciak i nie wiedziałem, co robię. Jestem debilem. Kurczę, wiem, że jestem słaby w przemówieniach. Dlatego zrobię coś, co wychodzi mi znacznie lepiej. – dodał zmieszany. Wstał i klęknął przede mną. Zaczął śpiewać `Gotta Be You`. Śmiertelnie mnie to rozbawiło. Zaczęłam cicho chichotać, co chyba dodało mu odwagi. No ale widok przestraszonego Louisa Tomlinsona klęczącego przed Tobą w chwastach, które sięgały mu do pasa nie rozbawiłby Cię? Jednak uważnie słuchałam śpiewanych słów. Kończąc solówkę Zayna :


`Oh girl, can we try one more, one more time?
One more, one more, can we try?
One more, one more time
I'll make it better`


wyciągnął z kieszeni spodni małe, czerwone pudełeczko. Otworzył je, a moim oczom ukazał się cudowny pierścionek z małym brylancikiem.
-[T.I.], wyjdziesz za mnie?
Moje oczy zaszkliły się, a serce zaczęło bić dwa razy mocniej.
-Ty mówisz na serio? – zapytałam z niedowierzaniem. Przytaknął. – Ja nie chcę, byś podejmował pochopnie decyzji, która zmieni całe Twoje życie. Nie chcę, by była to decyzja tylko ze względu na sytuację, która teraz ma miejsce.
-Posłuchaj. Wiem, że ta decyzja odmienieni całe moje życie, ale jestem pewien, że kocham Cię, że to Ty jesteś kobietą, z którą chcę być do końca swoich dni, że chcę zasypiać i budzić się przy Tobie, chcę się z Tobą zestarzeć i razem wychowywać dziecko, które nosisz pod swoim sercem. Moje życie bez Was, to nie życie. To Wy jesteście moim życiem.
Jego słowa zostały wypowiedziane tak przekonująco, iż byłam pewna, że płynęły z głębi jego serca. W moich oczach pojawiły się łzy.
-Więc wyjdziesz za mnie? – powtórzył. Stać było mnie tylko na przytaknięcie, gdyż całkowicie się rozkleiłam i wpadłam mu w ramiona. Mocno mnie przytulił i myślę, że również się wzruszył. Gdy wyzwoliliśmy się z uścisku, założył pierścionek na mój serdeczny palec i pokazał rząd swoich białych zębów. Podczas gdy podziwiałam pierścionek, on usiadł obok mnie, objął i delikatnie dotknął mój zaokrąglony już brzuszek. Złożył pocałunek na mojej szyi ; wyszeptał: `Kocham Was`.




______________________


a więc jest pierwszy imagin.
ile komentarzy dla czegoś takiego? :) x
p.s. blog jest w trakcie tworzenia .

22 komentarze:

  1. Awwww... Taki on słodki. Lubię cukierki, tak samo, jak romantyczne imaginy. *szeptem* Baardzoo!
    Pisz dalej, bo świetnie ci to wychodzi. Twoje opowiadanie to nie sam dialog i króciutkie komentarze, a filozoficzne wywody nad stanem rozwoju motyla, które w twoich słowach są ciekawe. Moja pani od biologi powinna brać z ciebie przykład! Jestem pewna, że będę wpadać tu częściej i mam nadzieję, że czytać będę tylko tak piękne imaginy.
    zwiastun-raju.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny *.* Naprawdę, świetnie dobierasz słowa i tworzysz poezję, a może zastanowisz się nad opowiadaniem? Bardzo, bardzo mi się podoba ten imagin, pozdrawiam, i zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) szczerze, to nie. nie wiem, czy potrafiłabym:) mam masę pomysłów i ledwie piszę jednego imagina, bo w tym czasie rodzi się pomysł na kolejny :P
      chętnie wpadnę :) x

      Usuń
  3. woooooow, jestem pod wrażeniem ! Mam nadzieję, że rozwiniesz swojego bloga! Jeśli będziesz chciała wypromować jakieś opowiadanie zapraszam na photoblog: http://www.photoblog.pl/comebacktomeblog/ Zapraszam także do mnie, dziekuję z góry za komentarze :) come--back--to--me.blogspot.com oraz in-my-magic-dreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :)
      jasne, wpadnę z wielką chęcią! :) xx

      Usuń
  4. Awwww, słodki imagin. Mogłabys mnie informować o nowych imaginach na tej stronie? http://nieswiadomiezmienialmojezycie.blogspot.com/ Bardzo bym prosiła. Genialny imagin jak i blog. Pozdrawiam One_Direction

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowicie piszesz ;) .
    Sposób w jaki opisujesz otoczenie i łączysz go z swego rodzaju mądrościami życiowymi jest naprawdę zdumiewający.
    Czekam na kolejny . :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwwwwwwwwww Lou! To takie słodkie! :)
    Bardzo,bardzo podoba mi się ten imagin. Jest niezwykły. <3
    Jeżeli reszta będzie tak wspaniała to będziesz mieć wielu fanów. Już jestem Twoją wielbicielką. <3
    Pozdrawiam i czekam na kolejne imaginy. ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Awww *___*
    Cudniutkie <33
    Wszystko fajnie ale jak piszesz o sobie to później nie pisz [T.I.] ;D Pff...ale co tam... Fajnie się czyta i już ^^ Talęcior się ma ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) x
      chodzi o to, byście byli częścią tego imaginu :)

      Usuń
  8. A to mój z imaginami :
    http://imaginy-o-one-direction-a.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie że znowu masz bloga z imaginami :))
    Zapraszam na imaginy-by-a-and-o.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny czekam na następny! :"

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie komentarza. Brak weryfikacji obrazkowej. Komentować może każdy (obejmuje to anonimowych użytkowników). Dziękuję :) x