<piosenka>
I've tried playing it cool
But, when I'm looking at you
I can't ever be brave
Cause you make my heart race
Zatapiałam usta w następnym kubku parzącej, pobudzającej ciało i umysł, dzięki znaczącej zawartości kofeiny, cieczy. Wgryzałam się w wysokokaloryczną, niezdrową przekąskę, zaspakajając dający o sobie znać głód i wypełniającą od środka energią. Naostrzonym ołówkiem gryzdoliłam niekształtne literki po brulionie pełnym niezrozumiałych notatek dla osób z zewnątrz. Starałam się skupić na streszczeniu obfitej treści lektur, które pochłaniały całe moje skupienie. Kolejne strony przewijały się przez moje zwinne, aczkolwiek nieznacznie zdrętwiałe palce. Literki mnożyły się kilkukrotnie przed zmęczonymi oczyma, tańcząc po kartkach. Mimo tych i innych oznak wyczerpania oraz organizmu proszącego o chwilę wytchnienia, nie zaprzestałam wpajania do przepełnionej teorią głowy książkowych racji. Wysysające siły czynności przerwał wpadający do pokoju, tryskający radością i entuzjazmem Harry. Spojrzałam w jego stronę zza okularów spoczywających na nosie.
-Dziewczyno! Nie przesadzaj! Zamęczysz się. Ściągaj te szmatki, załóż coś stylowego i jedziesz z nami na imprezę. – przekonywał, zamykając podręczniki, które analizowałam.
-Ej, co Ty robisz!? Porąbało Cię!? Przez Ciebie się zgubiłam! – warknęłam, zapalenie szukając odpowiedniej numeracji.
-Nie mów, że kolejny wieczór będziesz zakuwała. – rzekł ironicznie, zakładając ręce na piersi. – Ile można? – dodał z wyrzutami.
-Nie zakuwała, tylko się uczyła. Mam niedługo ważne teksty…
-Bla blabla! – wykrzykiwał. – Korzystaj z życia! Już przeginasz. – tłumaczył zabawnie gestykulując rękoma.
-Nie, za bardzo się rozpuściłam. Brałam przykład z Was, zapominając o zanikających perspektywach, które niemal zaprzepaściłam. Wy nie musicie martwić się o przyszłość, bo jesteście gwiazdami. A ja muszę. Nie mogę cały czas być problemem, żyjącym na Wasz rachunek. Nie zrozum mnie źle, bo uwielbiam Wasze nastawienie do życia i tak dalej, ale…
-Nie jesteś żadnym problemem! Masz czas na naukę. – wyśmiewał się pewien swoich mądrości, podczas gdy ja rozmasowywałam bolące skronie.
-Harry do cholery! Wyjdź, bo mi przeszkadzasz! – wycedziłam przez zęby, wskazując Loczkowi drzwi za nim.
-[T.I.] zbieraj się i nie dyskutuj! – przedrzeźniał, podwyższając ton wypowiedzi.
-Styles! Won! – wydarłam się na cały głos, prawdopodobnie lekko uszkadzając struny głosowe.
-[T.I.]! Jeżeli za pięć minut…
-Hazza! Daj jej spokój. – wstawił się za mną Zayn, słyszący całą `kłótnię`, przerywając groźbę zielonookiego.
-Ale ona..
-Hazza! – powiedział wrogo Malik, nie mając ochoty wysłuchiwać argumentów kumpla. – Zostanę z nią i zadbam o rozrywkę, jeżeli będzie miała dosyć. – zapewnił, uspokajając sumienie Harry`ego. Zrezygnowany poszedł, a Zayn usiadł na fotelu przeciwko mnie.
Shot me out of the sky
You're my kryptonite
You keep making me weak
Yeah, frozen and can't breathe
-Nie musiałeś. Jedź. – mówiłam po chwili milczenia, nie przerywając „kształcenia się”.
-Nie mam ochoty. – wydukał, zaczytany w artykuł z szarej gazety, znajdującej się na stoliku.
-A Perrie? Może być zła. – wywnioskowałam po kilku minutach zamyślenia.
-Nie będzie jej. Ma próbę. – powiedział, nie odrywając wzroku od tekstu. Czułam się głupio z powodu głuchej, niezręcznej ciszy. Wyczułam napiętą atmosferę, lecz postanowiłam skupić się na powinności.
-Przynieść Ci coś z kuchni? – zaproponował, zrywając się z miejsca.
-Nie dzięki. Przed chwilą jadłam. – stwierdziłam obojętnie.
*
Something’s gotta give now
Cause I’m dying just to make you see
That I need you here with me now
Cause you've got that one thing
Wyszedłem z pokoju, gdyż musiałem w samotności pomyśleć, jak mam postąpić. Zastosować się do rady Liam`a? a co jeżeli jednak nie jest mną zainteresowana? Nie znam jej na tyle dobrze, by cokolwiek wywnioskować, jednak jestem pewien swoich uczuć, a rada przyjaciela tylko utwierdza mnie w tym, co powinienem zrobić.
So get out, get out, get out of my head
And fall into my arms instead
I don't, I don't, don't know what it is
But I need that one thing
And you've got that one thing
<kilka kwadransów wcześniej>
-Jak z nią zacząć rozmawiać? Jest pierwszą dziewczyną, do której mam taką słabość. Tylko ona potrafi mnie tak onieśmielać i sprawiać, że zapominam języka w gębie. Urocza istota, przy której nie jestem sobą; przy której muszę pracować nad naturalnością. Złudzenia, że coś do niej czuję.. Nie, nie. To nie złudzenia. Naprawdę coś do niej czuję. Ale co z Perrie? Ją też obdarzam pewną sympatią.. aczkolwiek mniejszym, niż [T.I.]. Którą z nich wybrać? Nie chcę zranić Per, ale mogę to zrobić, jeżeli nie będę jej szczerze kochał.. – prowadziłem monolog, chodząc po salonie w tę i z powrotem, podczas, gdy Li bacznie mi się przyglądał, siedząc na kanapie.
-Wybierz [T.I.] – wydał opinię, wstając. Kierował się do kuchni, a ja sprowadzony na Ziemię, stanąłem jak sparaliżowany.
-Ale jak? Że dlaczego tak myślisz? – zapytałem, obserwując podchodzącego do mnie Payne`a.
-Bo gdybyś naprawdę kochał Perrie, nie byłoby [T.I.]. Proste? – przedstawił sytuację, po czym wyszedł, pozostawiając mnie zszokowanego i zastanawiającego się nad prawdziwością jego słów. Chyba miał rację..
Now I'm climbing the walls
But you don't notice at all
That I'm going out of my mind
All day and all night
***
Wniósł mnie na rękach do pokoju, po czym delikatnie położył na łóżku, przykrywając kocem. Udawałam, że spałam. Chociaż rzeczywiście na moment wpadłam w objęcia Morfeusza, ale gdy Zayn wypuścił mnie ze swoich objęć, musiałam się obudzić.
-Zostaniesz? Trochę się boję po tych horrorach. – zapytałam niepewnie, gdy słyszałam kroki kierującego się w stronę drzwi Malika. Podniosłam się do pozycji siedzącej i czekałam na jego werdykt.
-Jeżeli chcesz. – stwierdził z lekką nutką radości w głosie. Przesunęłam się w stronę ściany i odchyliłam nakrycie, by wskazać miejsce jego spoczynku. Przystał na propozycję i wygodnie ułożył się obok mnie. Nie kontrolując własnych odruchów, położyłam głowę na jego torsie, wtulając się w niego.
-Mogę? – spytałam po czynności dokonanej.
-Jasne. – rzucił krótko i objął mnie ramieniem. Zastanawiałam się, co tak właściwie robiłam. Wniosek nasuwał się jeden : zakochałam w zajętym facecie. Ale czy on mnie chociaż lubił. Wcześniej nic na to nie wskazywało, ale dzisiaj jestem w stanie zmienić zdanie. Pomógł mi w rachunkach, potem zorganizował kilkugodzinny seans filmowy z dobrym jedzeniem i w ogóle. Zapewne ten wieczór zaliczę do udanych. Był cudowny.. chciałam w końcu zasnąć, lecz chyba przesadziłam z kofeiną. Siedemdziesiąt cztery godziny bez snu to nadal za mało? Dziwne uczucie.. zamknięcie w uścisku bruneta, jego bliskość, on. To wszystko działało na mnie w mało zrozumiały sposób. Nie znałam go bardzo dobrze, mimo tego iż mieszkaliśmy już razem rok. To znaczy ja mieszkałam z chłopakami. Może zachowanie, które prezentowałam było przyczyną braku entuzjazmu do przyjaźni ze mną? Nawet na nic więcej nie mogłam liczyć, bo Perrie. Wydawali się szczęśliwi, więc niby dlaczego z niewiadomych przyczyn miałam to zakłócać? Było źle, jak było, ale nie chciałam być osobą, która miałaby coś zepsuć.
Po półgodzinnej ciszy i wciąż trwającej bezsenności usłyszałam coś, czego zapewne nie miałam. Myślał, że już odpłynęłam. Może to i lepiej, że kofeina nie dała mi zasnąć?
-Wiesz, tak bardzo chciałbym Ci powiedzieć, co czuję. Boję się Twojej reakcji. Żałuję, że nie jesteśmy sobie bliżsi.. zrobię wszystko, co w mojej mocy, by to zmienić. Chyba Cię kocham.. – mówił, po czym pocałował mnie w czoło. `Ja też` - przyrzekłam sobie w myślach, a na twarzy ukazał się delikatny uśmiech. Pełna wątpliwości i pytań, które chciałam mu zadać, odpłynęłam, obawiając się o jutro, a jednocześnie nie mogąc się go doczekać.
Something’s gotta give now
Cause I'm dying just to know your name
And I need you here with me now
Cause you've got that one thing
So get out, get out, get out of my mind
And come on, come into my life
I don't, I don't, don't know what it is
But I need that one thing
And you've got that one thing
____
witajcie. aktualnie rodziców nie ma w domu, więc szybko dodaję. [p.s. telefon już na szczęście mi oddali :)]
przepraszam, że znowu Zayn, przepraszam, że nie ma zdjęć, przepraszam za powtórzenia i przepraszam za monotonną tematykę imagine`ów.
nie powinnam wymagać od Was danej ilości komentarzy, ponieważ powinnam wgl się cieszyć, ze ktokolwiek to czyta. więc za to również `massive sorry`
jutro postaram się dodać Niall`a. dziś nie mam zbyt dużo nauki, bo tylko historia i kolejna część słówek na angielski, więc wyrobię się, ale dodam już jutro, żeby się nie narażać mamie, czy coś :d
nie wiem, co z zasadą nr. 1 . prawdopodobnie wyjdzie tak, że na oba blogi będę pisała osobne imagine. zobaczę jeszcze opinię tamtych czytelników, ale to chyba postanowione.
jeżeli jesteście przerażeni moderacją komentarzy, to musicie wiedzieć, że chce tylko oagrnąć je wszystkie, a nie, ze usuwam te, które mi się nie podobają..
proszę o opinie, odczucia itd.
z góry dziękuję, miłego dnia ;*
Nie przepraszaj imagin jest świetny ;) mam nadzieje że dodasz jego 2 część :* annie
OdpowiedzUsuńimagin jest świetny nie moge się doczekać kolejnej części, jeśli dasz rade o co bardzo bardzo bym prosiła:);*
OdpowiedzUsuńPati:P
2 część proooosze! jest mega ! uwielbiam takie imaginy!!
OdpowiedzUsuńświetny! zresztą jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńdodaj drugą część, proszę <3.
na Nialla również czekam :)
Magda :D
Kobieto za co ty przepraszasz jest świetny uwielbiam imaginy pisane z mojej i chłopaka perspektywy jesteś genialna czekam na kolejny:))))
OdpowiedzUsuńpoproszę o 2 część, i ogólnie nie masz za co przepraszać ; )
OdpowiedzUsuńSuper imagin. Też bym chciała, żeby pojawiła się druga część :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do głosowania i komentowania:
http://my-imagines-one-direction.blogspot.com/