<piosenka>
-Wiesz, że do naszej klasy przychodzi nowy? - oznajmiła mi przyjaciółka, którą dostrzegłam po zamknięciu szafki.
-No i? - rzuciłam, próbując ujrzeć sens rozpoczęcia tematu.
-Nie ekscytuje Cię to, jaki będzie? - oczekiwała ode mnie odpowiedzi.
-A powinno? - zastanawiałam się.
-No a nie? - dociekliwie próbowała wzbudzić we mnie jakieś uczucia.
-Czekaj, niech pomyślę.... NIE. - odrzekłam i odwróciłam się, wpadając na kogoś. -Sorry. Moja wina. -rzekłam i chciałam odejść, gdy ta osoba mi to uniemożliwiła, zachodząc mi drogę.
-To ja przepraszam. Jestem Harry i...
-Bardzo mi miło, Harry. Przepraszam, ale się śpieszę. - wydukałam, unosząc wzrok. Spojrzałam w jego zielone oczy i coś mnie w nich ujęło.
-Ty jesteś Styles? - wtrąciła się w dialog Jennifer. Jennifer to jedna z cheelederek, które mają wrażenie, że władza i popularność w szkole należy do nich. Szczerze mówiąc takie wartości nie miały dla mnie znaczenia. W moich oczach była nikim.
-Tak. - odpowiedział chłopak.
-Nie żartuj sobie. Nie zadawaj się z taką osobą! Totalny margines społeczny. - podkreśliła ostatnie zdanie, starając się wykorzystać swój hiszpański akcent.
-Mówisz o sobie, rozumiem? - zaczęłam ją przedrzeźniać.
-O tobie.. kimkolwiek jesteś. - obraziła mnie, pogardliwie na mnie patrząc.
-Miło mi. Ale zajmij się lepiej sobą, bo chyba przybył ci gram tłuszczyku na lewym udzie. - powiedziałam i uśmiechnęłam się triumfalnie. Chłopak z lokami parsknął śmiechem, lecz po chwili się uspokoił. Jennifer zrobiła grymas na twarzy i była bliska wybuchu szału, ale obecność Harry'ego jej na to nie pozwoliła.
-Gdybyś chciała wiedzieć, to schudłam kilogram! Chodź, Harry! Nie ma sensu prowadzenie konwersacji z kimś takim! Przedstawię ci ludzi, którzy są warci twojej uwagi! - rzekła dumnie i chwyciła zdezorientowanego chłopaka pod rękę.
-Tak, tak. Lepszej gadki się nie dało? Podali ci taką na zajęciach dla laleczek? A nie, ty przecież należysz do tapeciar. - dodałam na pożegnanie. Ta odwróciła się, a jej wzrok mówił "jeszcze cię zniszczę". Jakoś specjalnie się nie przejęłam.
-Dlaczego kłócisz się z nią? Doigrasz się! - ostrzegała przyjaciółka, która dotychczas przyglądała się całej sytuacji.
-Już się boję. - rzuciłam i ruszyłam w stronę klasy, w której miałam zajęcia.
*
-Hej! Mogłabyś zaczekać? Hej! - krzyczał ktoś za moimi plecami. Odwróciłam się, by upewnić się, czy to nie do mnie. Okazało się, że moja myśl okazała się słuszna. Przystanęłam, a po chwili tuż przy mnie znalazł się Harry. Na lekcji z wychowawcą dowiedziałam się, że to ten nowy uczeń. Oczywiście Jennifer oznajmiła, że ona zajmie się nim, oprowadzi po szkole i wszystkie przekaże mu wszystkie niezbędne informacje. -Dzięki. - rzucił, biorąc głębokie oddechy, by unormować tętno.
-Nie ma sprawy. Nie idziesz z twoją nową dziewczyną? - zagadałam ciekawa odpowiedzi.
-Nową dziewczyną? - udawał zdziwionego.
-No Jennifer. Wiesz, zawsze pokręci tyłeczkiem przed nowymi chłopakami, rozkochuje ich w sobie, bawi się nimi, a potem rzuca. Taki tam jej rytuał. - prowadziłam gadkę, jakbym była panią profesor i dawała wykład uczniowi.
-Dlaczego ona cię tak nie lubi? - zapytał.
-Nie zadaje się z marginesem społecznym. - odpowiedziałam, rysując cudzysłów w powietrzu.
-A jesteś nim? - prowadził ze mną jakby wywiad.
-A wyglądam? - zadałam mu pytanie.
-W jej oczach pewnie tak, ale w moich... - urwał, przeszywając mnie wzrokiem.
-Miło. Przepraszam, ale śpieszę się do domu. - już miałam odejść, gdy chwycił mój nadgarstek.
-Zawsze się gdzieś śpieszysz. Mogłabyś mi dać swój numer telefonu? - ładnie poprosił.
-Jennifer cię przysłała? - próbowałam się go pozbyć, jeśli moje obawy byłyby słuszne.
-Nie. - odrzekł. Wyglądał na osobę, która nie potrafiła kłamać.
-Zanotujesz, czy będziesz pamiętał? - uległam, a na jego ustach zawitał szeroki uśmiech.
-W razie czego zanotuję. - radosny szukał czegoś w plecaku, by zapisać ciąg cyfr.
***
-Dlaczego ty zawsze musisz mieć rację? - rzekł z pretensjami. Czerwone od płaczu oczy wciąż roniły łzy.
-To i tak był jej rekord. - wzruszyłam ramionami.
-Nie pomagasz! - lamentował, zużywając kolejną chusteczkę higieniczną.
-A nie mówi...
-Nie wypowiadaj tych słów! Mówiłaś, ostrzegałaś, ale ja się zakochałem! No co ma zrobić facet?! - wyżalał się i ubolewał nad swoim losem.
-Niby byłeś inny i nie miałeś się dać tyłeczk... Wiem, nie pomagam. - ucięłam, gdy sparaliżował mnie wzrokiem. - Wiesz, przeżyjesz jeszcze dużo zawodów miłosnych. - próbowałam go pocieszać jako przyjaciółka. Przez pół roku, które minęło zaprzyjaźniliśmy się ze sobą. Ostrzegałam go wielokrotnie przed Jennifer, ale jakaś część jego mi nie wierzyła, a kolejna część miała nadzieję, że ta lalunia się zmieniła.
-Ale ja myślałem...
-Nie myśl, bo ci to nie wychodzi. Jak widzisz. - powiedziałam z sarkazmem i po chwili dostałam z poduszki. - Auć! - wrzasnęłam. - Za co to?!
-Wredna jesteś! - zarzucił mi coś, co w zasadzie było prawdą.
-Jestem szczerą przyjaciółką. No dobra, a teraz serio. - zaczęłam, podchodząc do niego i obejmując go. - Pomijając to, że ostrzegałam, bardzo mi przykro. Po prostu trafiłeś na złą dziewczynę. Często zaletą jest wrażliwość, ale w tym przypadku jest to jakby... przekleństwo. Nic nie poradzisz. Musi samo przejść. - udzielałam rady.
-A pomoże mi pani, pani doktor? - zapytał drżącym głosem z wielbioną przeze mnie chrypką.
-Moim zadaniem jest pomóc ci znów uwierzyć w prawdziwą miłość. Taka istnieje. Wystarczy dobrze poszukać. - zapewniłam, z delikatnym uśmiechem.
-Dziękuję, pani doktor. Zostaje pani mianowana moim specjalistą w sprawie złamanego serca. - rzekł, całując mnie w policzek.
-Do usług. A teraz ruszaj tyłek i przynieś coś dobrego z kuchni, a ja wybiorę jakąś komedię. Pasuje? - upewniłam się, pytając wzrokiem.
-Pasuje! - zgodził się ze mną, obdarzył szerokim uśmiechem i wybiegł z pokoju. Głośno odsapnęłam.
-Dziecko. - wzniosłam ręce ku górze, przewracając oczyma.
-Słyszałem! - krzyknął z holu.
Your hearts been stolen
Eyes weren't open
Trust is broken
But I'll make you believe again
Make you stronger
So we'll live longer
You've lost your faith in love
But I'll make you believe again
I'll give you the strength that you need to forget
I'll be the last thing that you would regret
Make you believe in love again
__________________
jeśli nie komentujecie, zostawcie chociaż ocenę. proszę ♥
Kocham ten imagin :D mam nadzieję że będzie druga część :3
OdpowiedzUsuńbardzo mi miło:) przepraszam, ale kontynuacji nie planuję.
Usuńpozdrawiam. x
A szkoda, bo fajnie by było jakbyś kontynuowała :D nie myślałaś o tym żeby napisać jakieś opowiadanie z udziałem naszych chłopców? :3 Widzę po poprzednich imaginach, że świetnie ci wychodzi wymyślanie przeróżnych historii, a ja napewno byłabym stałą czytelniczką :)
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam ;) xx
kiedyś myślałam, ale ostatnio zaniedbuję nawet tego bloga. nie wiem, czy moja wyobraźnia i systematyczność pozwoliłyby mi na pisanie opowiadania. jednak obiecuję, że to przemyślę. xx
Usuńmiłego. x
Super jest! Może jednak kontynuację zrobisz...? Rozwaliło mnie - jak pociesza prawdziwa przyjaciółka: "nie martw się, przeżyjesz jeszcze wiele zawodów miłosnych..." <3
OdpowiedzUsuńOjejeejejjejejejejejejjejejejeciu . *_* Cudo . <3
OdpowiedzUsuńDobra . Teraz mam w planach przeczytać wszystkie twoje imaginy . Trzymaj za mnie kciuki .
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie . <3 . Można by czytać w kółko i w kółko . :)