sobota, 13 października 2012

Imagine number 33.





<piosenka>

NieÅ›miaÅ‚o, widocznie skrÄ™powana przekroczyÅ‚am próg Sali lekcyjnej, ukradkiem spoglÄ…dajÄ…c na rozgadanych ludzi, których znam już, a raczej dopiero czwarty dzieÅ„. PoszukaÅ‚am wzrokiem wolnej Å‚awki w pracowni biologicznej, gdy nauczycielka poprosiÅ‚a o zajÄ™cie miejsc i podążyÅ‚am w jej stronÄ™. MijaÅ‚am plotkujÄ…ce koleżanki, dumne cheelederki, schludnych uczniów w okularach, cwaniaków w skórzanych kurtkach, ale to wzrokiem bruneta siedzÄ…cego samotnie w ostatniej Å‚awce przejęłam siÄ™ najbardziej. Sama nie wiem, co miaÅ‚ symbolizować. ByÅ‚ chÅ‚odny, cierpki i peÅ‚en.. ciekawoÅ›ci? ZauważyÅ‚am, że przeważnie trzyma siÄ™ gdzieÅ› na uboczu, tak jak ja, ale nie jest nowy, gdyż nauczyciele go znajÄ…. SpuÅ›ciÅ‚am gÅ‚owÄ™ i szybko zajęłam miejsce pod oknem, centralnie przed nim. WypakowaÅ‚am podrÄ™czniki i brudnopis, po czym staraÅ‚am siÄ™ skupić na gadce pani profesor. Niestety byÅ‚a tak nużąca, iż zaczęłam bazgrać po kartce papieru, by siÄ™ nie zanudzić. MajÄ…c w gÅ‚owie obraz nieznajomego, zaczęłam nieÅ›wiadomie kreÅ›lić rysy jego twarzy. Po chwili obok mnie znalazÅ‚a siÄ™ karteczka zwiniÄ™ta w kulkÄ™. RozejrzaÅ‚am siÄ™ nerwowo i siÄ™gnęłam po niÄ…, rozwijajÄ…c jÄ…. PrzeczytaÅ‚am po cichu jej treść: „Wolne obok Ciebie? SÄ…siad z tyÅ‚u.” Poddenerwowana odwróciÅ‚am siÄ™ i kiwnęłam na „tak”. Ten odetchnÄ…Å‚ i już po chwili siedziaÅ‚ obok.
-Jestem Zayn. – przedstawiÅ‚ siÄ™ Å›ciszonym gÅ‚osem, wyciÄ…gajÄ…c w mojÄ… stronÄ™ dÅ‚oÅ„ i nieÅ›miaÅ‚o siÄ™ uÅ›miechaÅ‚.
-[T.I.]. – odpowiedziaÅ‚am, odwzajemniajÄ…c gest i wyÅ‚Ä…cznie w celach grzecznoÅ›ciowych uniosÅ‚am kÄ…ciki ust ku górze. Zapewne mógÅ‚ wyczytać z nich zdziwienie, gdyż byÅ‚ pierwszÄ… osobÄ…, która zaczęła ze mnÄ… rozmowÄ™.
-JesteÅ› nowa? – zapytaÅ‚, nerwowo bawiÄ…c siÄ™ dÅ‚oÅ„mi.
-To aż tak widać? – odrzekÅ‚am, szeroko siÄ™ uÅ›miechajÄ…c, co odwzajemniÅ‚.
-Randki po lekcji, panno [T.N.] i panie Malik, dobrze? – przerwaÅ‚ nam gÅ‚os nauczycielki, patrzÄ…cej nieprzyjaźnie w naszÄ… stronÄ™, a potem i pozostaÅ‚e dwadzieÅ›cia siedem par oczu obserwowaÅ‚o naszÄ… dwójkÄ™ tajemniczo szepczÄ…c.

*

-Praca mojej mamy odbija siÄ™ na naszym życiu, gdyż ciÄ™gle siÄ™ przeprowadzamy. Nigdzie, w żadnej szkole nie zagrzaÅ‚am miejsca dÅ‚użej niż rok. Niby powinnam być przyzwyczajona do tego, ale za każdym razem jest coraz trudniej. Wy tworzycie klasÄ™ już trzy lata i dobrze siÄ™ znacie, a ja.. Szkoda gadać. Ale dlaczego zawsze trzymasz siÄ™ z boku? Na każdej lekcji siedzisz sam i w ogóle.. – prowadziÅ‚am monolog skierowany w stronÄ™ chÅ‚opaka o cudownych, brÄ…zowych tÄ™czówkach, który siedziaÅ‚ naprzeciwko mnie przy stoliku w maÅ‚ej kawiarence nieopodal szkoÅ‚y.
-Czy ja wiem.. tak jakoÅ› wolÄ™.. Sam nie wiem dlaczego. Nigdy nie lubiÅ‚em być w centrum zainteresowania, a tutaj po prostu mnie nie lubiÄ…, bo jestem.. jestem taki maÅ‚omówny i skryty. – wydukaÅ‚, patrzÄ…c w parujÄ…cy napój, wypeÅ‚niajÄ…cy wysokÄ… szklankÄ™.
-To dlatego ciÄ™ nie lubiÄ…? Bo jakieÅ› cechy charakteru im nie odpowiadajÄ…? Å»artujesz? – oburzyÅ‚am siÄ™, naciskajÄ…c na niego.
-No tak jakoÅ›.. Nie rozumiem ich. Jestem typem samotnika i to mi odpowiada. Nie chcÄ™ tego zmieniać. – stwierdziÅ‚, wyluzowujÄ…c siÄ™.
-Ach tak.. – przytaknęłam, a moja mina nabraÅ‚a zawiedzenia.
-To znaczy nie. To nie tak. Bo lubiÅ‚em samotność, ale chciaÅ‚bym siÄ™ z kimÅ› zaprzyjaźnić.. a ty.. ty jesteÅ›.. yyy… najfajniejszÄ… osobÄ…, jakÄ… miaÅ‚em okazjÄ™ poznać. – mówiÅ‚, miotajÄ…c siÄ™ i rumieniÄ…c. Nie mogÅ‚am wytrzymać i zakryÅ‚am dÅ‚oniÄ… usta, by nie wydobyÅ‚ siÄ™ z nich chichot. –Dobra. BredzÄ™. – stwierdziÅ‚, Å‚apiÄ…c siÄ™ za gÅ‚owÄ™.
-Owszem.. sÅ‚odko Ci to wychodzi. – dodaÅ‚am, puszczajÄ…c mu oczko.

***

-Już jesteÅ›my? – zapytaÅ‚am, gdy w koÅ„cu siÄ™ zatrzymaliÅ›my.
-Jeszcze nie. Czekaj. – odrzekÅ‚ i poczuÅ‚am, że tracÄ™ grunt pod nogami. Przeraźliwie krzyknęłam i poczuÅ‚am silne ramiona, które mnie uniosÅ‚y. –Nie bój siÄ™. – uspakajaÅ‚ troskliwym gÅ‚osem. PrzeszedÅ‚ kilka metrów po nierównym terenie, co wywnioskowaÅ‚am z intensywnoÅ›ci `wstrzÄ…sów`, po czym postawiÅ‚ mnie na ziemiÄ™. – Już. – powiedziaÅ‚, wypuszczajÄ…c mnie z objęć.
-Ok. ale bandankÄ™ rekwirujÄ™. – zagroziÅ‚am, Å›ciÄ…gajÄ…c jÄ… z oczu, którym ukazaÅ‚ siÄ™ przeuroczy widok. Na kocu piknikowym leżaÅ‚ koszyk ze smakoÅ‚ykami, gitara i dodatkowe ciepÅ‚e okrycia. Wokół poustawiane byÅ‚y cztery pÅ‚onÄ…ce latarnie. A fakt, iż byÅ‚ zachód sÅ‚oÅ„ca, a na drugim planie pÅ‚ynÄ…Å‚ rwÄ…cy, szumiÄ…cy strumyczek i rósÅ‚ różnobarwny, co byÅ‚o charakterystyczne dla trwajÄ…cej pory roku, las. – Wow. – wydusiÅ‚am sÅ‚owo zachwytu. –To dla mnie? Sam to zrobiÅ‚eÅ›? – wypytaÅ‚am go oniemiaÅ‚a, zwracajÄ…c siÄ™ w jego stronÄ™.
-Nie podoba ci siÄ™? – upewniÅ‚ siÄ™ ze smutkiem, obdarzajÄ…c mnie przerażonym wzrokiem.
-Å»artujesz!? Zayn! To jest piÄ™kne! DziÄ™kujÄ™! – wykrzyczaÅ‚am, rzucajÄ…c mu siÄ™ na szyjÄ™ i pocaÅ‚owaÅ‚am w policzek. – Jeszcze powiedz, że zagrasz na gitarze.. – podekscytowana oczekiwaÅ‚am odpowiedzi.
-Przecież obiecaÅ‚em. – stwierdziÅ‚, wzruszajÄ…c ramionami.
-Jeeej! – wydaÅ‚am okrzyk radoÅ›ci i przykleiÅ‚am siÄ™ do niego.

*

Zauroczona chłopakiem siedziała okryta kocem i wsłuchiwałam się w jego piękny głos, który słyszeli zapewne nieliczni, wnioskując po jego skrępowaniu. Jednak z każdą piosenką nabierałam odwagi i przestał się obawiać, co również odbijało się na jeszcze lepszym wykonanie.

You should let me love you
Let me be the one to give you everything you want and need
Baby good love and protection
Make me your selection
Show you the way love's supposed to be
Baby you should let me love you, love you, love you, loooove you, Yeah

Listen

Your true beauty's description looks so good that it hurts
You're a dime plus ninety-nine and it's a shame
Don't even know what you're worth
Everywhere you go they stop and stare
Cause you're bad and it shows
From your head to your toes, Out of control, baby you know
  – zaÅ›piewaÅ‚, patrzÄ…c prosto w moje oczy i urwaÅ‚. SpojrzaÅ‚am na niego i próbowaÅ‚am wywnioskować po jego ruchach co kombinuje. OdÅ‚ożyÅ‚ gÅ‚owÄ™ i zaczÄ…Å‚ zbliżać siÄ™ na niebezpiecznie bliskÄ… odlegÅ‚ość. DrżącÄ… dÅ‚oniÄ… dotknÄ…Å‚ mojego policzka, a nasze usta dzieliÅ‚y już tylko milimetry. Nie chcÄ…c dać siÄ™ ponieść chwili spuÅ›ciÅ‚am gÅ‚owÄ™ i odsunęłam siÄ™.
-Przepraszam. Na mnie chyba już pora. – rzekÅ‚am zmieszana i wstaÅ‚am, opuszczajÄ…c go w stanie szoku. Nie chciaÅ‚am go zranić ani urazić. Doskonale wiedziaÅ‚am ile go kosztowaÅ‚ ten `krok` i caÅ‚e przygotowania do nastroju, który tam panowaÅ‚. WiedziaÅ‚am jaki jest wrażliwy i nieÅ›miaÅ‚y, i jak bardzo może to przeżywać, ale mimo tego rozegraÅ‚am to tak, jak kazaÅ‚ mi rozum. Serce kazaÅ‚o mi tam zostać. Przed oczami miaÅ‚am wszystkie nasze spotkania, w uszach dzwoniÅ‚y nasze gÅ‚osy podczas wszystkich naszych rozmów. PrzypomniaÅ‚am sobie wszystkie nasze wspólne tematy, hobby i zainteresowania. UjrzaÅ‚am więź przyjaźni, która uksztaÅ‚towaÅ‚a siÄ™ przez ten miesiÄ…c i jej siÅ‚Ä™. Uczucie znacznie gÅ‚Ä™bsze daÅ‚o o sobie znać. Jednak zlekceważyÅ‚am to wszystko i posÅ‚uchaÅ‚am rozumu. Nagle poczuÅ‚am, że ktoÅ› mnie zatrzymuje, Å‚apiÄ…c za nadgarstek i odwraca przodem do siebie. Z trudem powstrzymywaÅ‚am siÄ™ od uronienia Å‚ez.
 -Przepraszam. To nie tak miaÅ‚o wyjść. – tÅ‚umaczyÅ‚ siÄ™.
-Nie masz za co przepraszać. Jesteś naprawdę wspaniałym chłopakiem, aczkolwiek ja.. ja nie potrafiłabym.. myśl, że zapewne niedługo znów wyjadę i musiałabym cię zostawić.. uwierz, że tak będzie lepiej.. nie mogę sobie na to pozwolić.. wiem, że jestem straszną egoistką, ale naprawdę nie bylibyśmy szczęśliwi, żyjąc z obawą, że w każdej chwili..
-Już dobrze. Rozumiem ciÄ™. – przerwaÅ‚ mi, przytulajÄ…c. RoztrzÄ™siona staraÅ‚am siÄ™ uspokoić w jego ramionach, czujÄ…c siÄ™ bezpiecznie.

***

Nie odpowiadała mi niezręczna cisza, panująca między nami od tamtego zdarzenia. Niby było tak, jak zawsze: przychodził po mnie i odprowadzał do domu, siedzieliśmy razem na stołówce i rozmawialiśmy, jednak nie było tak, jak przedtem. Wyczuwałam to rosnące napięcie i z pewnością nie tylko ja. Chciałam podjąć szczerą rozmowę, ale zawsze brakowało mi odwagi lub wydawało się, że tylko wyolbrzymiam. Z jego strony nawet na żadne posunięcie nie liczyłam, gdyż z pewnością go zraniłam i chciał to maskować.
-Witaj, piÄ™kna. Jestem Freddie. – dobiegÅ‚ do moich uszu dotÄ…d znany mi z przechwalania siÄ™ przed kumplami gÅ‚os. OdwróciÅ‚am siÄ™ w stronÄ™ jego źródÅ‚a i ujrzaÅ‚am blondyna o bujnej czuprynie, który objÄ…Å‚ mnie ramieniem. –[T.I.], prawda? – wyszeptaÅ‚ zalotnie,a ja spod brÄ…zowej grzywki zerkaÅ‚am na przerażonego (!?) Zayn`a siedzÄ…cego naprzeciwko mnie. – BolaÅ‚o? – zapytaÅ‚ z wielkim bananem na twarzy.
-SÅ‚ucham? – upewniÅ‚am siÄ™, czy aby moje zmysÅ‚y mnie nie zawodzÄ….
-No jak spadÅ‚aÅ› z nieba? – dodaÅ‚, muskajÄ…c moje delikatnie ustami moje ramiÄ™. Nie podobaÅ‚o mi siÄ™ to i miaÅ‚am nadziejÄ™, ze brunet zareaguje.
-Bardziej dennego tekstu nie mogÅ‚eÅ› wymyÅ›lić? – oburzyÅ‚ siÄ™ Zayn, mierzÄ…c go wrogo. Wnet przy stoliku znalazÅ‚a siÄ™ czwórka opryszczków.
-Oj, Malik: jeszcze tutaj jesteÅ›? Za wysokie progi na twoje nogi, muzuÅ‚maninie! – mówiÅ‚ ironicznie, wyraźnie czujÄ…c przewagÄ™ nad nim.
-Jaki Muzułmanin? Co ty pleciesz? Przecież Zayn nie jest..
-Jest, anioÅ‚ku. Nie powiedziaÅ‚eÅ› jej, Malik? JesteÅ› takim dupkiem, za jakiego ciÄ™ miaÅ‚em. – przerwaÅ‚ mi blondyn, a jego kumple stali z zaÅ‚ożonymi rÄ™koma i uÅ›miechali siÄ™ pod nosem. ZapytaÅ‚am wzrokiem bruneta, czy to prawda. Nie odpowiedziaÅ‚ nic, tylko wstaÅ‚ i odszedÅ‚, pozostawiajÄ…c mnie z Freddie`m. zadawaÅ‚am sobie pytanie „dlaczego?”. Przecież tyle rozmawialiÅ›my i mieliÅ›my być przed sobÄ… szczerzy. Dlaczego mnie okÅ‚amaÅ‚? BaÅ‚ siÄ™? Miliony pytaÅ„ krążyÅ‚y po mojej gÅ‚owie, a ja spojrzeniem odprowadzaÅ‚am chÅ‚opaka do drzwi. Na chwilÄ™ siÄ™ odwróciÅ‚, jeszcze bardziej posmutniaÅ‚ i wyszedÅ‚. SchowaÅ‚am twarz w dÅ‚onie i próbowaÅ‚am opanować emocje. –Przejmujesz siÄ™ takim zerem? – bawiÅ‚ siÄ™ moimi wÅ‚osami nachalny zalotnik. Kiedy tak go nazwaÅ‚, poczuÅ‚am ukÅ‚ucie w sercu i narastaÅ‚a we mnie zÅ‚ość. BÅ‚yskawicznie podniosÅ‚am siÄ™ z miejsca, strÄ…cajÄ…c caÅ‚e stołówkowe Å›niadanie na blondyna.
-Nie masz prawa tak go nazywać. Dam jesteÅ› dupkiem i zerem. – wykrzyczaÅ‚am mu i opuÅ›ciÅ‚am caÅ‚Ä… tÄ™ zaskoczonÄ… moim zachowaniem bandÄ™. WybiegÅ‚am przed szkoÅ‚Ä™ i szukaÅ‚am chÅ‚opaka. ZobaczyÅ‚am siedzÄ…cÄ… postać pod masywnym drzewem na boisku. PodeszÅ‚am do niego i przykucnęłam obok. – Dlaczego mi nie powiedziaÅ‚eÅ›? – zapytaÅ‚am przygnÄ™bionym tonem.
-NienawidzÄ™ mojej religii i tego, że jestem inny. Dlatego wolÄ™ samotność. MyÅ›laÅ‚em, że jeżeli ci nie powiem, polubisz mnie takiego jakim jestem naprawdÄ™, nie zważajÄ…c na moje wyznanie. ZakochaÅ‚em siÄ™ w Tobie i baÅ‚em ci siÄ™ powiedzieć, ale i tak nie czujesz tego samego.. każda dziewczyna, gdy siÄ™ o tym dowiedziaÅ‚am traciÅ‚a mnÄ… zainteresowanie. Nie chciaÅ‚em zostać odtrÄ…cony i tak wyszÅ‚o. – rzekÅ‚ półgÅ‚osem, patrzÄ…c gdzieÅ› w dal.
-A czy ja jestem każdÄ… dziewczynÄ™? – zadaÅ‚am mu pytanie, by coÅ› mu uÅ›wiadomić.
-Nie. – rzuciÅ‚ krótko.
-PokochaÅ‚am ciÄ™ za to, jaki jesteÅ› tutaj. - w tym momencie dotknęłam miejsca, gdzie znajdowaÅ‚o siÄ™ jego serce. – A jesteÅ› idealny.. i nie przestanÄ™ ciÄ™ lubić za to, jakÄ… religiÄ™ wyznajesz, rozumiesz? PopeÅ‚niÅ‚am bÅ‚Ä…d, bo baÅ‚am siÄ™.. mam nadziejÄ™, że nie jest jeszcze za późno. – mówiÅ‚am, przybliżajÄ…c siÄ™ do niego, ujęłam jego twarz w dÅ‚onie, skÅ‚adajÄ…c na ustach gorÄ…cy pocaÅ‚unek.
-To znaczy, że.. kochasz mnie? – dodaÅ‚, patrzÄ…c na mnie z nadziejÄ… i radoÅ›ciÄ… przepeÅ‚niajÄ…cÄ… oczy.
-A czy to wystarczajÄ…ca odpowiedź? – ponownie pocaÅ‚owaÅ‚am go namiÄ™tnie , czym rozpoczÄ™liÅ›my nowy rozdziaÅ‚ w naszym życiu, gdzie nie bÄ™dzie miejsca na zawiść i nie prawdomówność, a pocaÅ‚unkami i miÅ‚ymi gestami bÄ™dziemy wyznawać sobie uczucia, pÅ‚ynÄ…ce z gÅ‚Ä™bi naszych serc.


____
coś długiego w podziękowaniu za czekanie ;)
zastanawiam siÄ™ nad wskrzeszeniem fbl - a wy macie? ;) xx
do następnego ;] xx

7 komentarzy:

  1. Kooocham to <3 taki świetny klimat i wgl :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny :)
    a takie małe pytanie dot. bloga. Jak robisz te jakby nagłówki z napisem i zdjęciem? x

    OdpowiedzUsuń
  3. robię je w Photoscape ;) wybieram białe tło, na to miniaturka zdjęcia i napis. dosłownie 3 minuty ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny *-*
    następny napiszesz z Harrym? proszę <3

    Magda :D

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie komentarza. Brak weryfikacji obrazkowej. Komentować może każdy (obejmuje to anonimowych użytkowników). Dziękuję :) x