Biblioteka jest moim drugim domem, w którym ostatnio spędzam wiele czasu po kilkutygodniowej `przerwie`. Często dręczą mnie dziwne pytania, na które zawsze znajdę tu odpowiedź. Tu mogę przeżyć prawdziwą miłość, czy zwiększyć adrenalinę, zatapiając się w książkach. Tutaj zapominam o gnębiącej codzienności oraz o problemach. Żyję całkowicie innym, niemożliwym w moim świecie życiem, które wydaje się o wiele ciekawsze i gdzie kłopoty znikają same tak szybko, jak się pojawiły; nie tak, jak w moim przypadku. Znajduję ukojenie, uciekając od rzeczywistości. Mało interesują mnie ekranizacje i adaptacje. By dokładnie zrozumieć sens, przekaz i rolę postaci fikcyjnych, trzeba przeanalizować każde słowo i samemu, oczami własnej wyobraźni ujrzeć dane sytuacje. Nie według wyobrażeń scenarzysty, czy reżysera. W tym tkwi cała magia świata przedstawionego.
Po przeczytaniu kolejnych recenzji w sieci, postanowiłam sięgnąć po książkę. Przekroczyłam próg azylu i znalazłam się w dość dużym, przyjaznym budynku. Bibliotekarka jak zawsze posłała mi miły uśmiech. Tym razem była zbyt zajęta, by ze mną porozmawiać o celu mojej wizyty. Zawsze służyła pomocą. Doradzała gdzie powinnam czegoś szukać. Była jakby moim przewodnikiem po oceanie wiedzy znajdującym się w tym miejscu. Na szczęście jednak wiedziałam, gdzie szukać obiektu zainteresowania i jej pomoc była nadzwyczajnie zbędna. Poprawiłam kołnierzyk turkusowego żakietu, pod który założyłam biały t-shirt. Przerzuciłam przydługą, ściętą na prawą stronę grzywkę do tyłu i ruszyłam zdecydowanym krokiem w stronę odpowiedniego przedziału, czując się wygodnie w jeansach i bordowych conversach. Podeszłam do regałów z horrorami. Wodziłam wzrokiem po półkach w celu znalezienia lektury. Długo nie musiałam szukać. Już po około 6 minutach dostrzegłam nazwisko autorki i tytuł grubej, niskiej książki na jej grzbiecie. Jedyna komplikacją była wysokość, na jakiej się znajdowała, gdyż jej lokalizacją była najwyższa półka, gdzie moje 1,68 i długość ręki nie wystarczały. Bezskutecznie wspinałam się na palcach w celu jej złapania. Mimo tego moja zawziętość kazała mi podejmować kolejne próby zdobycia przedmiotu. Bez większych efektów.
Poczułam czyjeś silne dłonie na mojej smukłej talii, podnoszące mnie do góry. Szybkim ruchem sięgnęłam po powieść i poprosiłam o postawienie na ziemi, również dziękując wybawcy. Odwróciłam się w jego stronę i rozpoznałam w nim mój największy problem. Ten słodki, szarmancki uśmiech, zielone, urocze oczy i zawsze kręcone, idealne włosy. Jego koszula w kratkę i granatowe spodnie idealnie leżały na jego wysportowanym, umięśnionym ciele. W celu uniknięcia jakiegokolwiek ponownego zbliżenia, cofnęłam się o krok, wbijając się w regał. On jednak nie zważając na mój brak zadowolenia, wynikający z ujrzenia jego osoby, zmniejszał odległość dzielących nas centymetrów i zamierzał złożyć pocałunek na moich ustach. Próbowałam nie ulec pokusie i odwróciłam głowę.
-Co się stało, kochanie? – zapytał.
-Kochanie? Nie bądź zabawny. Już nie musisz udawać. Wygrałeś zakład. Gratulacje. – rzekłam ironicznie, z satysfakcją obserwując jego zdziwienie i zmieszanie. Odwróciłam się w stronę wyjścia, lecz ten zagrodził mi drogę ręką, na co zareagowałam ponownym wbiciem się w mebel z książkami i obdarzyłam go wrogim spojrzeniem.
-To nie miało być tak. Ty nie rozumiesz. – podejmował próby tłumaczenia się.
-Rozumiem. Aż za doskonale. Wybitny i znany pan Styles postanowił zaimponować swoim kumplom, więc rzekł, że potrafi rozkochać w sobie do szaleństwa każdą dziewczynę. Podło na klasowego mola książkowego i prymusa, na pierwszy rzut oka kompletnie pozbawionego jakichkolwiek większych uczuć do panicza. Dlaczego nie? Zabawa była wyborna, prawda? Idiotka uwierzyła w te wszystkie słowa i szczere intencje, których brakowało, i zakochała się do szaleństwa, a pan cieszył się triumfem. Wiele zyskałeś bawiąc się moim kosztem. Nie rozumiem jak nadal możesz kłamać mi prosto w oczy. Wiedziałam, że to było za piękne. Zresztą co ja mówię. Dla Ciebie to był zwykły interes. Teraz wygrałeś, więc spadaj i wypuść mnie, bo zamierzam wyjść. – z każdym wypowiedzianym zdaniem podnosiłam ton i nasilała się wewnętrzna wściekłość, gdy patrzyłam w jego oczy.- Jestem tylko przedmiotem, więc nie musisz okazywać żadnych uczuć i udawać, jak Ci przykro. Chociaż pewnie nawet na to Cię nie stać. Podsumowałam to, co chciałeś wydukać i co udało mi się wyciągnąć od Twoich kolegów. Wyręczyłam Cię, więc znikaj z moich oczu, bo nie ręczę za siebie. – narastała we mnie złość, łzy nachodziły pod powieki. Opuściłam jego rękę i szybkim krokiem odchodziłam.
-Czekaj! Daj mi coś powiedzieć! – niemal krzyczał z żalem, kierując słowa do mojej odwróconej sylwetki. – PRZEPRASZAM! Ja Cię naprawdę kocham, rozumiesz !? Kocham Cię, [T.I.] – ostatnie słowa wyszeptał. Byłam jeszcze na tyle blisko, że je usłyszałam i zatrzymałam się, przytulając do klatki piersiowej książkę. Obróciłam lekko głowę w lewą stronę, by posłuchać jego monologu, tyczącego się mojej osoby. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Chociaż odpowiedź nasuwała się sama: po prostu go kochałam.
-Na początku, owszem, chodziło tylko o zakład. Nie potrafiłem dostrzec i docenić piękna, które kryło się pod pancerzem, który sama stworzyłaś. Chodziło o to, żeby nikt się do Ciebie nie zbliżył, prawda? Zainteresowała mnie Twoja naturalna uroda. I tylko dlatego się zgodziłem. Wtedy nie wiedziałem co robię. Chciałem szybko Cię rozkochać, a potem zapomnieć i traktować Cię jak powietrze, tak, jakbyś nigdy wcześniej nie istniała. Ale kiedy się przede mną otworzyłaś, kiedy Cię bliżej i lepiej poznałem, kiedy spędzałem z Tobą każdą wolną chwilę, coraz bardziej zakochiwałem się w Tobie i uzależniałem się od Twojej bliskości i obecności. Stawałaś się dla mnie własnym, prywatnym, wspaniałym światem, który był idealny. [T.I.], Ty jesteś moim ideałem, jesteś wszystkim, co mam najcenniejszego. Kiedy jesteś przy mnie wszystko inne przestaje się liczyć. Sława, opinie kumpli, wszystko jest nie ważne. Wtedy liczysz się tylko Ty. – mówił te słowa z niespotykanym spokojem i powagą. Nigdy nie mówił do mnie takim tonem. Wydawało mi się, że to cała prawda płynąca z jego serca. Poszedł do mnie, złapał moją dłoń i patrząc w moje oczy, kontynuował – Jestem totalnym frajerem. Ale proszę: daj mi , daj NAM drugą szansę. Zacznijmy od nowa. Zapomnijmy o tym, co miało miejsce. Wiem, że proszę Cię o wiele, ale mam nadzieję, ze zrozumiesz. I że czujesz to, co ja. Proszę. – przeszywał mnie na wylot swoimi zrozpaczonymi, zielonymi tęczówkami z iskierkami nadziei w oczekiwaniu na moją odpowiedź.
Po dłuższej chwili namysłu cofnęłam się o krok w tył i wyciągnęłam w jego stronę dłoń.
-Jestem [T.I.], bardzo naiwna i ślepo zakochana dziewczyna, obdarzająca Cię kredytem zaufania, mająca nadzieję, że te wszystkie wypowiedziane w pańskim monologu słowa, które przychodziły Ci na język są prawdą.
Uśmiechnęłam się ironicznie. Styles odwzajemnił gest.
-Jestem Harry, mający u Ciebie kredyt zaufania, którego już nigdy nie zawiedzie, zabójczo zakochany i w ciągu ostatnich tygodni, a zwłaszcza kilkunastu minut mówiący całą prawdę. Pragnę również zapewnić o szczerości moich uczuć.
Jego oczy zmieniły się w żywe i pełne szczęścia, w takie, które uwielbiałam. Wziął mnie na ręce i kręcił się ze mną wokół własnej osi. Złączeni w namiętnym pocałunku, rozpoczynaliśmy związek, zbudowany na zaufaniu.
__________
dziś Harry znów nie mogłam znaleźć odpowiedniej piosenki . przepraszam .
dziękuję za miłe komentarze.
co do imaginu mam nadzieję, że przypadną Wam również takie `zwykłe`, do których należy właśnie ten :)
wieloczęściowy imagin.pojawi się już może w przyszłym tygodniu.
z kim chcielibyście następny imagin? :) Zayn vs Liam? ♥
kocham Was, xx :)
Genialny imagin :) Czeakam na następny :D
OdpowiedzUsuńZ Liam'em! Jak zwykle wyszedł przepięknie:):*
OdpowiedzUsuńUwielbiaaam <3
OdpowiedzUsuńPoprostu jesteś zajebistaa. *_*